Łukasz Warzecha: Słuszna walka przewoźników

Czy rzeczywiście po zmianie władzy wzrośnie pozycja Polski w Unii Europejskiej?

Publikacja: 06.12.2023 03:00

Protest przewoźników przed przejściem granicznym w miejscowości Hrebenne

Protest przewoźników przed przejściem granicznym w miejscowości Hrebenne

Foto: PAP/Wojtek Jargiło

Z Komisji Europejskiej wyszedł komunikat, że „nie ma mowy o powrocie do systemu pozwoleń dla przewoźników z Ukrainy”. Tym samym trwać będzie główny powód, dla którego na granicy polsko-ukraińskiej polscy przewoźnicy utrzymują blokadę. W tej sprawie jak w soczewce skupia się istota sprzeczności interesów polskich i ukraińskich w wielu dziedzinach, ale też sposób, w jaki instytucje unijne traktują Polskę i Ukrainę.

Teoretycznie pozwolenia zostały zniesione w maju 2022 r. po to, żeby walcząca Ukraina mogła na swoim transporcie zarabiać. Wszystko pięknie, tylko że nie wzięto pod uwagę skutków dla bardzo prężnego polskiego sektora transportowego. A nie wzięto, ponieważ rząd Mateusza Morawieckiego oraz pan prezydent byli zapatrzeni w Kijów jak w obrazek, a Jarosław Kaczyński deklarował, że możemy się zadłużyć czy narazić nasz biznes, byle Ukraina nie przegrała. Oczywiście było to podejście całkowicie fałszywe, bo żadna taka prosta zależność tu nie istniała. Faktem jest natomiast, że polski rząd z ochotą za rozporządzeniem znoszącym zezwolenia się opowiedział. Przyjęto je w Radzie UE przez aklamację.

Czytaj więcej

Zachód zmęczony Ukrainą. Niebezpieczny impas we wspieraniu Kijowa

Dzisiaj przedstawiciele kończącego swoją misję gabinetu wskazują – słusznie – że powstała sytuacja nieuczciwej konkurencji. Dlaczego nie grzmieli na ten temat, gdy kwestia rozporządzenia była na stole? Tak, to jest z gruntu nieuczciwa konkurencja, bo Ukraińcy dostali nieograniczony dostęp do europejskiego rynku przewozów, nie podlegając jednocześnie tym wymogom, jakim podlegają polskie firmy. Spróbujmy zobowiązać Ukraińców do przestrzegania regulacji wynikających z pakietu mobilności i zobaczymy, co się wówczas stanie.

Nie ma też wątpliwości, że Ukraińcy najzwyczajniej oszukują, wykorzystując sytuację. Gdy dopiero teraz Inspekcja Transportu Drogowego wreszcie zabrała się za zmasowane kontrole ukraińskich przewoźników jeżdżących przez Polskę, nagle się okazało, że jest radykalnie mniej transportów „humanitarnych”.

Czytaj więcej

Nowe przejście graniczne z Ukrainą już pracuje

Bruksela doskonale wie, jakie są skutki zniesienia pozwoleń. A mimo to twardo obstaje przy tym, że nie zostaną one przywrócone, mimo że polscy przewoźnicy deklarują, iż mogliby się nawet zgodzić na ich nierówny podział, z korzyścią dla Ukrainy. Dlaczego Komisja tak postępuje? Odpowiedź jest prosta: bo skutki uderzają w polski sektor TLS, a nie w niemiecki czy francuski. Gdyby obrywali głównie przewoźnicy znad Sprewy i Renu albo ci znad Loary i Rodanu, zezwolenia już dawno zostałyby przywrócone.

Co z tym fantem zamierza zrobić nowy rząd? Nie wiemy. Nic na ten temat nie mówią. Gdyby brać na poważnie deklaracje Donalda Tuska, że po przejęciu władzy od PiS pozycja Polski w UE radykalnie wzrośnie, trzeba by założyć, że wówczas Warszawa bez trudu zmieni stanowisko Brukseli.

Prawda, że tak właśnie będzie?

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”

Z Komisji Europejskiej wyszedł komunikat, że „nie ma mowy o powrocie do systemu pozwoleń dla przewoźników z Ukrainy”. Tym samym trwać będzie główny powód, dla którego na granicy polsko-ukraińskiej polscy przewoźnicy utrzymują blokadę. W tej sprawie jak w soczewce skupia się istota sprzeczności interesów polskich i ukraińskich w wielu dziedzinach, ale też sposób, w jaki instytucje unijne traktują Polskę i Ukrainę.

Teoretycznie pozwolenia zostały zniesione w maju 2022 r. po to, żeby walcząca Ukraina mogła na swoim transporcie zarabiać. Wszystko pięknie, tylko że nie wzięto pod uwagę skutków dla bardzo prężnego polskiego sektora transportowego. A nie wzięto, ponieważ rząd Mateusza Morawieckiego oraz pan prezydent byli zapatrzeni w Kijów jak w obrazek, a Jarosław Kaczyński deklarował, że możemy się zadłużyć czy narazić nasz biznes, byle Ukraina nie przegrała. Oczywiście było to podejście całkowicie fałszywe, bo żadna taka prosta zależność tu nie istniała. Faktem jest natomiast, że polski rząd z ochotą za rozporządzeniem znoszącym zezwolenia się opowiedział. Przyjęto je w Radzie UE przez aklamację.

1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: PiS z największym spadkiem. Rośnie Konfederacja
Polityka
Szkody wizerunkowe, gratka dla wywiadu. Specjaliści o asystentce Donalda Tuska
Polityka
Unia wszczyna procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski
Polityka
Polityczne Michałki. Sejm rusza na wakacje a PSL z kontrofensywą, zaś Giertych przynosi KO „kontent rozliczeniowy”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Jeden projekt w sprawie aborcji mógłby przejść