Premier prowadzi więc działania pozorowane. Dekalog Polskich Spraw to pomysł Morawieckiego na stworzenie wrażenia budowania szerokiej platformy programowej, na której zbuduje większość polityczną i rząd. - To wspólny mianownik najważniejszych spraw, które wzięliśmy też z programów innych partii politycznych, które współbrzmią z naszymi punktami - zapewniał.

Do kogo mówił Morawiecki?

Przede wszystkim zwraca się do wyborców PiS. To ich - rozczarowanych i zasmuconych - musi przekonać, że nawet, jak się nie uda jego partii utrzymać przy władzy, to nie dlatego, że nie było szans. Były – ale omsknęło się o włos. PiS jest wciąż potężny i atrakcyjny. Tylko taka opowieść jest w stanie ratować resztki powagi wiążącej się zazwyczaj ze sprawowaniem władzy. Powagi, której politykom PiS zbyt wiele nie zostało. Stąd wynikają tez zapowiedzi działań takich, jak spotkanie z marszałkiem Hołownią i dyżur w KPRM, w oczekiwaniu na interesantów np. z Konfederacji.

Czytaj więcej

Morawiecki: Rozmawialiśmy z kilkudziesięcioma posłami. Skład rządu - 27 listopada

Jeszcze parę dni temu obecny premier zapewniał, że ujawni nazwiska swoich nowych ministrów do piątku. Nie udało się, i chyba nikt o skompletowanie tej listy nawet się nie starał, bo każdy dzień istnienia tego rządu, to zysk i czas kupiony na ostatnie roszady kadrowe, transakcje spółek skarbu państwa i transfer pieniędzy. Dlatego lista ma być ogłoszona w ostatnim możliwym terminie, czyli w poniedziałek 27 listopada.

PiS chce wciągnąć do gry prezydenta Dudę

Ale ten czas i tak nie wystarczy, by dotrwać do 14 grudnia, czyli do unijnego szczytu, Bo Mateusz Morawiecki ma na wygłoszenie expose i uzyskanie wotum zaufania od parlamentu równo 14 dni, a ten termin mija już 11 grudnia. Nie ma więc co myśleć zbyt intensywnie o udziale w spotkaniu Rady Europejskiej, tym bardziej, że ze strony prezydenta padła już historyczna data 13 grudnia jako momentu zaprzysiężenia kolejnego rządu, a ten nie będzie rządem Morawieckiego. Chyba, że znów uda się wciągnąć do gry Andrzeja Dudę. - Ja tylko przypomnę, że zasada ciągłości funkcjonowania państwa polskiego polega na tym, że na przykład rząd, który ustępuje teraz, cały czas pracuje do momentu, kiedy w poniedziałek zostanie zaprzysiężony nowy rząd. I ten rząd będzie działał do momentu powołania przez prezydenta nowego rządu, jeśli on będzie potrzebny – nieco zawile tłumaczył Morawiecki. Taka strategia, podobnie jak przy pierwszym kroku konstytucyjnym i powierzeniu Morawieckiemu misji tworzenia rządu, wymaga jednak współpracy i cierpliwości prezydenta. Ale czego się nie robi dla kolegi-premiera, który tak bardzo chce się jeszcze z europejskimi salonami pożegnać. Może uda mu się postawić jakieś zgrabne weto na koniec?