Jak podkreśliła sama von der Leyen, Ukraina dokonała ogromnych postępów, ale postawione jej warunki wypełniła w 90 proc. Przed rozpoczęciem negocjacji pozostaje jeszcze do załatwienia kilka spraw. Przede wszystkim problem zwalczania korupcji.
Ukraina musi zapewnić prawidłowe funkcjonowanie i kadry (a to ponad dwa tysiące pracowników) dla urzędu antykorupcyjnego. Powinna też zapewnić obowiązek sprawdzenia majątków urzędników publicznych, również w zakresie, w jakim zostały one zgromadzone przed rozpoczęciem służby publicznej. Musi dokończyć reformę lobbingu – chodzi o wyeliminowanie wpływu oligarchów na tworzone prawo.
Wreszcie powinna lepiej zadbać o prawa mniejszości narodowych. Chodzi o prawo do nauczania we własnym języku, do posiadania własnych mediów czy też do komunikowania się – w pewnym zakresie – w języku ojczystym. Tutaj Ukraina obawia się przyznania zbyt szerokich praw językowi rosyjskiemu, ale Bruksela daje wyraźnie do zrozumienia, że nie będzie na to patrzeć. – Nie będziemy się tym zajmować – mówi wysoki rangą unijny urzędnik. Unii chodzi przede wszystkim o prawa mniejszości węgierskiej, bułgarskiej i rumuńskiej.
Początek długiej drogi
Te pozostałe jeszcze do wykonania kroki nie zmieniają bezwarunkowej rekomendacji Komisji Europejskiej dla otwarcia negocjacji. W grudniu Rada Europejska powinna przyjąć decyzję niezależnie od tego, czy Ukraina wykona te ostatnie zalecenia w ciągu najbliższych pięciu tygodni. Ale Bruksela zostawia sobie furtkę i praktyczne, nie polityczne, otwarcie negocjacji nastąpiłoby w marcu 2024 roku, po tym jak Komisja potwierdzi, że Kijów wykonał zadanie domowe.
Podobna jest sytuacja Mołdawii, która wypełniła ponad 90 proc. kryteriów postawionych jej w czerwcu 2022 roku, przy okazji przyznania statusu kandydata. Ale pozostały też jeszcze do wykonania ostatnie zalecenia dotyczące walki z korupcją, deoligarchizacji i sądownictwa. I też w marcu sprawa powinna być jasna.
Otwarcie negocjacji akcesyjnych to początek i postawione teraz warunki są wstępem do przebudowy państwa, który ma pokazać, na ile jest ono zdeterminowane, by dalej podążać ścieżką akcesyjną. Nawet gdy negocjacje się rozpoczną, jako pierwsze będą dyskutowane kwestie unijnych wartości, sądownictwa, wolności słowa itp. – czyli wartości demokracji, praworządności i praw człowieka. Dopiero potem będą otwierane kolejne rozdziały negocjacyjne. Ale, co ważne, te dotyczące wartości będą otwarte jako pierwsze i zamknięte jako ostatnie. Bruksela chce mieć cały czas nad tym kontrolę i w procesie negocjacji będzie nie tylko sprawdzać, czy zostało zmienione prawo, ale też czy jest ono wdrażane i jak funkcjonuje w praktyce.