Dywersanci podkopują władzę Putina

Przewrócone lokomotywy, płonące rafinerie i wysadzone w powietrze samochody z prokremlowskimi działaczami rujnują autorytet gospodarza Kremla.

Publikacja: 07.05.2023 11:55

Dywersanci podkopują władzę Putina

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 438

Wojna już nie toczy się wyłącznie na terenie Ukrainy. Wystarczy spojrzeć na kalendarz wydarzeń w państwie Władimira Putina z ostatniego tygodnia.

1 maja w obwodzie briańskim wysadzono pociąg przewożący m.in. produkty ropopochodne. Następnego dnia do eksplozji doszło na innym odcinku kolei w tymże regionie, w wyniku wybuchu na torach przewróciło się wówczas 20 wagonów z siarką i saletrą. 3 maja płonęły zbiorniki magazynujące paliwo w Wołnie w Kraju Krasnodarskim, niedaleko krymskiego mostu łączącego Rosję z okupowanym półwyspem. A już następnego dnia doszło do eksplozji zbiorników z paliwem rafinerii w miejscowości Ilskij (również Kraj Krasnodarski) oraz rafinerii w Nowoszachtyńsku (obwód rostowski). Co ciekawe, w ciągu doby ilska rafineria płonęła dwukrotnie i dwukrotnie była zaatakowana przez drony.

Czytaj więcej

Wojna puka do Rosjan. „Atak na Kreml to nie tylko zamach na Putina”

Również 3 maja rzecznik Putina Dmitrij Pieskow poinformował o atakach dronów na Kreml. Groźby wysokiej rangi rosyjskich polityków, którzy domagali się użycia wobec Ukrainy najgorszej broni, nie zatrzymały kolejnych dywersji. Już w sobotę w obwodzie niżnonowogrodzkim eksplodował samochód Zachara Prilepina, rosyjskiego pisarza od lat osobiście zaangażowanego w wojnę z Ukrainą. Kierowca zginął na miejscu, a Prilepin w ciężkim stanie trafił do szpitala. Rosyjskie służby w pośpiechu raportowały w propagandowych mediach, że sprawca został schwytany i nawet przyznał się do winy. O wszystko oskarżono ukraińskie służby. W Moskwie nawet zapowiedziano, że uczestniczący w operacji miejscowi policjanci otrzymają nagrody. Ale już w sobotę wieczorem w miejscowości Pierwomajski (80 km na północ od Jekaterynburgu) doszło do pożaru i eksplozji magazynów z prochem.

Interesujące jest to, że ze wszystkich tych wydarzeń tygodnia jedynie uderzenie dronów na Kreml i zamach na Prilepina zostały wyeksponowane przez rosyjskie media rządowe. Wygląda na to, że kremlowska propaganda niespecjalnie chce chwalić się płonącymi magazynami z paliwem, wysadzanymi w powietrze pociągami, przewróconymi wagonami.

Czytaj więcej

Rosyjska armia rozpaczliwie okopuje się na Ukrainie

O dywersjach w Rosji zazwyczaj informują nikomu nieznane lokalne portale lub niezależne media, które docierają do bardzo ograniczonego grona sięgających po prawdziwą informację Rosjan i dysponujących do tego odpowiednimi narzędziami (wszystkie niezależne portale w Rosji są zablokowane). Kremlowska propaganda wciąż steruje umysłami większości. Przekonuje, że gospodarka kraju jest mocna i wszystko jest pod kontrolą. Ale mieszkańcy dotkniętych dywersjami regionów (a tych kropek na mapie Rosji robi się coraz więcej) doskonale rozumieją, że Kreml nie panuje nad sytuacją. Patrząc na płonące magazyny z paliwem, wywrócone lokomotywy, wysadzone w powietrze samochody z prokremlowskimi działaczami (przed zamachem na Prilepina w wybuchu samochodu w Moskwie w sierpniu ubiegłego roku zginęła Daria Dugina, córka czołowego ideologa Kremla, a na początku kwietnia w kawiarni w Petersburgu zginął prokremlowski bloger Władlen Tatarski) i widząc drony uderzające w najważniejszy budynek w państwie, nie palą się do wojny.

Przeciwnie. Rozumieją, że król jest nagi. Chciał zająć Kijów w ciągu trzech dni, a w konsekwencji nie może zapewnić bezpieczeństwa nie tylko mieszkańcom Rosji, ale i własnej rezydencji. Klarowne są oficjalne statystyki, z których wynika, że graniczące z Ukrainą obwód rostowski i Kraj Krasnodarski prowadzą w Federacji Rosyjskiej pod względem ubytku ludności. W niektórych tamtejszych szkołach zrobiło się tak luźno, że powróciły do systemu jednozmianowego. Ucieczka mieszkańców stamtąd za granicę lub do innych spokojniejszych regionów kraju nie świadczy o ich wierze w zwycięstwo Putina w trwającej od ponad roku zbrodniczej wojnie z Ukrainą. Im dłużej będą trwały dywersje, tym szybciej autorytet Putina będzie spadał w oczach jego własnych obywateli.

Ukraina oficjalnie nie przyznaje się do działalności dywersyjnej na terenie Rosji. Płonące zaś magazyny z paliwem i prochem w Rosji świadczą o nadchodzącej ukraińskiej ofensywie, na którą tak mocno od miesięcy czeka świat. Aczkolwiek nie można też wykluczyć, że część z tych dywersji może być elementem walki pomiędzy rozmnożonymi za rządów Putina służbami. Albo walczą o względy cara, albo jeszcze bardziej chcą podkopać jego autorytet.

Wojna już nie toczy się wyłącznie na terenie Ukrainy. Wystarczy spojrzeć na kalendarz wydarzeń w państwie Władimira Putina z ostatniego tygodnia.

1 maja w obwodzie briańskim wysadzono pociąg przewożący m.in. produkty ropopochodne. Następnego dnia do eksplozji doszło na innym odcinku kolei w tymże regionie, w wyniku wybuchu na torach przewróciło się wówczas 20 wagonów z siarką i saletrą. 3 maja płonęły zbiorniki magazynujące paliwo w Wołnie w Kraju Krasnodarskim, niedaleko krymskiego mostu łączącego Rosję z okupowanym półwyspem. A już następnego dnia doszło do eksplozji zbiorników z paliwem rafinerii w miejscowości Ilskij (również Kraj Krasnodarski) oraz rafinerii w Nowoszachtyńsku (obwód rostowski). Co ciekawe, w ciągu doby ilska rafineria płonęła dwukrotnie i dwukrotnie była zaatakowana przez drony.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Przywódcy Rosji i Chin o Ukrainie. Zamrożenie wojny albo kapitulacja Kijowa
Polityka
Robert Fico rozmawiał z prezydentem Słowacji. "Był kilka milimetrów od śmierci"
Polityka
Magdaléna Vášáryová: Słowacji nie grozi wojna domowa, Słowacy to nie są wojownicy
Polityka
Zamach na Roberta Fico. Ekspert: Fico wcześniej nakręcał spiralę nienawiści wobec przeciwników
Polityka
Robert Fico przeszedł operację. Jego życie nie jest już zagrożone