Do zagranicznych mediów długo trafiały przede wszystkim obrazy z ewakuacji tysięcy cudzoziemców, tylko do saudyjskiej Dżuddy po drugiej stronie Morza Czerwonego do niedzieli dotarło na statkach 5 tysięcy ludzi. Ewakuację wywołała rozpoczęta 15 kwietnia wojna o władzę między dwoma najważniejszymi sudańskimi generałami. Teraz pojawiły się zdjęcia i filmy z tworzonych naprędce punktów pomocy dla uchodźców w krajach sąsiednich, do których ruszyli masowo zwykli Sudańczycy.
Wciąż mało jest obrazów z samego Sudanu. Jeden z uciekinierów opowiadał: „na ulicach Chartumu leżą ciała, czuć trupi zapach”. Brakuje wody, żywności, są kłopoty z elektrycznością, ropą. Szerzą się cholera i inne choroby.
Czytaj więcej
Jedna z interpretacji nazwy Chartum to „miejsce, w którym spotykają się dwie rzeki”. Dziś w przes...
Jak mówił katarskiej telewizji Al-Dżazira sudański dziennikarz z Chartumu Mohamed Alamin Ahmed, ludzie chcą się wydostać ze stolicy nie tylko dlatego, że panuje tam katastrofa humanitarna i nie tylko dlatego, że bomby spadają im na głowy w wyniku ostrzałów i nalotów, ale także dlatego, że są napadani i okradani na ulicach, a także we własnych domach.
Napady, ostrzały utrudniają pomoc humanitarną. Kilku pracowników organizacji humanitarnych zginęło, a ośrodki pomocy i biura organizacji były plądrowane. W niedzielę do Portu Sudan nad Morzem Czerwonym dotarły co prawda kontenery z pomocą humanitarną od Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), ale nie wiadomo było, jak je rozładować i dostarczyć ładunek potrzebującym.