Joe Biden po raz pierwszy w czasie swojej prezydentury stanął przed Kongresem, w którym Partia Republikańska ma większość w Izbie Reprezentantów. W swoim przemówieniu prezydent apelował do parlamentarzystów, aby przezwyciężali dzielące ich różnice.
- Często mówią nam, że demokraci i republikanie nie mogą współpracować. Ale przez ostatnie dwa lata udowodniliśmy cynikom i niedowiarkom, że się mylą - mówił Biden.
Czytaj więcej
Prezydent poświęcił tegoroczne przemówienie o stanie państwa lepszym perspektywom gospodarczym dla Ameryki. Tylko one mogą mu przetrzeć szlak do drugiej kadencji.
- Do moich republikańskich przyjaciół: jeśli pracowaliśmy razem w poprzednim Kongresie, nie ma powodu, abyśmy nie mogli pracować razem i znaleźć konsensus w ważnych sprawach także w tym Kongresie - podkreślił.
"Lubię nawracanie"
Biden stara się obecnie o podniesienie pułapu dopuszczalnego zadłużenia USA, który musi być podniesiony w najbliższych miesiącach, aby uniknąć niewypłacalności. Biały Dom podkreśla, że Biden nie zamierza negocjować ws. tego czy jest to konieczne, a republikanie domagają się cięć w wydatkach w zamian za swoje poparcie.
- Niektórzy moi republikańscy przyjaciele chcą uczynić z gospodarki zakładnika - rozumiem to - dopóki nie zgodzę się na ich gospodarcze plany. Wszyscy powinniście wiedzieć, jakie są te plany. Zamiast sprawić, by bogatsi płacili należną im część, chcą żeby Medicare (system ubezpieczeń zdrowotnych - red.) i Social Security (program odnoszący się do emerytur, rent rodzinnych i ubezpieczeń osób niepełnosprawnych - red.) wygasły - mówił Biden.
Prezydent USA zaapelował następnie do parlamentarzystów, by stali po stronie starszych obywateli, tak jak to - według jego słów - zrobili.
- Lubię nawracanie - zażartował sugerując, że obecnie cięcia w programach społecznych nie wchodzą już w grę.
Biden mówił następnie, że gospodarka zyskuje dzięki 12 mln nowych miejsc pracy, COVID-19 nie kontroluje już życia Amerykanów, a amerykańska demokracja pozostaje nietknięta, pomimo mierzenia się z najpoważniejszymi zagrożeniami od czasu wojny secesyjnej.
Odbudować amerykańską klasę średnią
- Dziś, choć poobijana, nasza demokracja pozostaje nieugięta i niezłamana - stwierdził.
- Historia Ameryki to historia postępu i wytrwałości. Poruszania się zawsze do przodu. Nie poddawania się nigdy. Historia, która jest wyjątkowa wśród wszystkich narodów - mówił też Biden. - Jesteśmy jedynym krajem, który wychodził z każdego kryzysu silniejszy niż w niego wchodził. Teraz znów to robimy - dodał.
- Naród wysłał nam jasny komunikat. Walka dla samej walki. Walka o władzę, konflikt dla samego konfliktu, nie prowadzi nas donikąd - mówił Biden. - I to zawsze była moja wizja kraju: przywrócenie ducha narodu, odbudowanie kręgosłupa Ameryki - klasy średniej - i zjednoczenie kraju. Wysłano nas tu, byśmy skończyli tę pracę - stwierdził Biden.
- Budujemy gospodarkę, w której nikt nie pozostaje w tyle. Wracają miejsca pracy, wraca duma z powodu wyborów, których dokonaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat - przekonywał amerykański prezydent.
Biden mówił też o rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jak mówił jest to "test dla Ameryki" i "test dla świata".
- Razem zrobiliśmy to, co Ameryka zawsze robi jak najlepiej. Stanęliśmy na czele. Zjednoczyliśmy NATO. Zbudowaliśmy globalną koalicję. Przeciwstawiliśmy się agresji Putina. Stanęliśmy przy Ukraińcach - stwierdził.
W ostatnim sondażu Reuters/Ipsos 41 proc. Amerykanów wyraziło zadowolenie ze sposobu, w jaki Biden sprawuje swoją prezydenturę. Jednocześnie 65 proc. Amerykanów stwierdziło, że sprawy w kraju zmierzają w złą stronę.