Rzecznik MSZ: Pamiętajmy, jak wielkim skarbem są relacje polsko-ukraińskie

Liczę na to, że różne nierozważne decyzje po obu stronach nie doprowadzą do zniszczenia kapitału, jakim są relacje polsko-ukraińskie - powiedział rzecznik MSZ Łukasz Jasina, pytany w Polskim Radiu o wybuch w Przewodowie oraz mianowanie byłego ambasadora Ukrainy w Niemczech, Andrija Melnyka, wiceministrem spraw zagranicznych Ukrainy.

Publikacja: 21.11.2022 14:13

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina

Foto: PAP/Leszek Szymański

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 271

We wtorek na Przewodów (woj. lubelskie) spadł pocisk, zginęło dwóch mężczyzn pracujących w tamtejszej suszarni zboża. Wszystko wskazuje na to, że był to pocisk wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą z zestawu S-300. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w środę mówił, że "na pewno nie był to pocisk ukraiński", w czwartek stwierdził, że nie można być niczego na 100 proc. pewnym.

USA, NATO i Polska podkreślają, że wszystko wskazuje na to, iż tragedia w Przewodowie była wynikiem uderzenia pocisku S-300 wystrzelonego przez stronę ukraińską.

Czytaj więcej

Wybuch rakiety w Przewodowie. Błaszczak: Odpowiedzialność za tę tragedię ponosi Rosja

W poniedziałek do tematu odniósł się w rozmowie z Polskim Radiem 24 rzecznik MSZ Łukasz Jasina. - Gdyby nie ta straszna wojna, którą Rosja rozpętała, obydwaj panowie, których chowaliśmy w ten weekend żyliby i byliby dalej między nami i ze swoimi rodzinami - powiedział.

Rzecznik został zapytany, czy strona polska uważa atakowanie celów położonych blisko polskiej granicy za "swego rodzaju prowokację", ponieważ nigdy nie ma pewności, że w przypadku utraty kontroli nad pociskiem nie uderzy on w polskie terytorium.

- To ci, którzy atakują wiedzą, czy coś jest prowokacją, czy nie - odparł Jasina. - Doskonale się wie o tym, jakie się niebezpieczeństwo stwarza - dodał.

- Od 24 lutego bombardowany jest Lwów, który nie tylko ma dla Polaków również znaczenie historyczne, ale jest kilkanaście kilometrów od naszej granicy. Bombardowany był Włodzimierz, kilka kilometrów od naszej granicy, czy Czerwonograd, dawny Krystynopol, tuż obok Przewodowa, o którym wszyscy mówimy - mówił zaznaczając, że "naprawdę już od lutego, czyli kilka miesięcy, mamy takie zagrożenie".

Czytaj więcej

Incydent w Przewodowie: Prokuratura nie zgodzi się na udział Ukraińców w śledztwie

- Pewne szczęście w nieszczęściu tutaj nastąpiło. Niektórzy nasi zachodni partnerzy trochę tego nie rozumieli - nie rozumieli, że mamy tak długą granicę z Rosją, z Białorusią - po tym, co działo się rok temu - czy z Ukrainą, którą atakuje Rosja i że jesteśmy państwem naprawdę bardzo poważnie zagrożonym, a te wszystkie bombardowania mają miejsce kilkaset kilometrów od Warszawy - powiedział rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Jasina był dopytywany o stanowisko Ukrainy w sprawie wybuchu w Przewodowie i o słowa Zełenskiego, który w 16 listopada twierdził, że pocisk na pewno nie był ukraiński. - Dzień później prezydent Zełenski już nie był tak ortodoksyjnie do tego przywiązany - odparł rzecznik MSZ.

- Porozumiano się odpowiednio pomiędzy różnymi polskimi i ukraińskimi organami. Ci ukraińscy eksperci przyjechali, zobaczymy teraz, jaka będzie ich komunikacja, więc ja tutaj będę bardzo wstrzemięźliwy w mówieniu - oświadczył.

Czytaj więcej

Mer Lwowa: Gdyby były Patrioty i śmigłowce, wojna skończyłaby się w tydzień

- Ale rzeczywiście pamiętajmy o tym, jak wielkim skarbem są relacje polsko-ukraińskie, że znów mamy szczęście w nieszczęściu, że udało się podczas tych kilku miesięcy (...) wyprostować bardzo wiele rzeczy między naszymi społeczeństwami - powiedział rzecznik MSZ zastrzegając, że "wiele spraw dalej czeka na pozytywną zmianę".

- Liczę na to, że różne nierozważne decyzje po obu stronach nie doprowadzą do zniszczenia tego kapitału - oświadczył.

Melnyk wiceministrem spraw zagranicznych Ukrainy

Jasina był pytany w Polskim Radiu, czy za taką decyzję można uznać powołanie byłego ambasadora Ukrainy w Niemczech, Andrija Melnyka, na stanowisko wiceszefa MSZ Ukrainy. Przed kilkoma miesiącami Melnyk, wówczas ambasador, w rozmowie z niemieckim dziennikarzem mówił, że nie dystansuje się od dziedzictwa Stepana Bandery i OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która jest odpowiedzialna za rzeź wołyńską, czyli ludobójstwo dokonane na Polakach na Wołyniu w czasie II wojny światowej).

Melnyk mówił, że Ukraińcy byli prześladowani w II RP "w sposób, który trudno sobie wyobrazić". Twierdził, że Polska była dla Ukraińców w tamtym czasie "takim samym wrogiem jak nazistowskie Niemcy i ZSRR". W kontekście zbrodni, jakich Ukraińcy dopuścili się na Polakach na Wołyniu, powiedział, że "takich masakr dokonywali również Polacy" i przekonywał, że ofiarą Polaków padło wówczas kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców (w rzeczywistości, w czasie działań odwetowych podejmowanych przez Polaków w reakcji na zbrodnie dokonywane na polskich cywilach, zginęło ok. 2-3 tys. Ukraińców, Ukraińcy zamordowali ok. 50-60 tys. Polaków).

- Minister Zbigniew Rau podczas skandalu wywołanego wypowiedzią ambasadora jeszcze wtedy Melnyka w Berlinie, bardzo ostro ją potępił. I nasz stosunek do tych wypowiedzi pozostaje bez zmian - powiedział w poniedziałek Jasina.

Czytaj więcej

Czarzasty o nowym wiceszefie MSZ Ukrainy: To nie jest rozsądne

- Oczywiście my nie jesteśmy od robienia Ukrainie polityki kadrowej. Ale między przyjaciółmi zawsze wszystkie sprawy mówi się wprost - dodał.

Na uwagę, że w przypadku obiekcji powinno się brać pod uwagę wrażliwość drugiej strony, rzecznik MSZ odparł: Zawsze. To dotyczy każdego z nas, dotyczy każdego państwa Wschodu, Zachodu, Centrum, Południa. Taki jest po prostu standard między przyjaciółmi.

We wtorek na Przewodów (woj. lubelskie) spadł pocisk, zginęło dwóch mężczyzn pracujących w tamtejszej suszarni zboża. Wszystko wskazuje na to, że był to pocisk wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą z zestawu S-300. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w środę mówił, że "na pewno nie był to pocisk ukraiński", w czwartek stwierdził, że nie można być niczego na 100 proc. pewnym.

USA, NATO i Polska podkreślają, że wszystko wskazuje na to, iż tragedia w Przewodowie była wynikiem uderzenia pocisku S-300 wystrzelonego przez stronę ukraińską.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Zbigniew Ziobro chce stanąć przed komisją ds. Pegasusa. „Nawet w stanie paliatywnym”
Polityka
To koniec Trzeciej Drogi? PSL rozważa propozycję innej koalicji politycznej
Polityka
Tusk po konsultacjach ze Szmyhalem: Posunęliśmy się krok do przodu
Polityka
Marek Jakubiak: Najazd na dom Zbigniewa Ziobry. Mieszkanie posła to poseł
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa