Koalicja demokratycznych sił istniała zaledwie kilka miesięcy. Jej twarzą od początku był ekspremier Michaił Kasjanow, wokół którego skupili się tacy znani rosyjscy opozycjoniści, jak Aleksiej Nawalny, Ilia Jaszyn czy Władimir Milonow. Mieli wspólnie uczestniczyć w wyborach do Dumy Państwowej, które odbędą się we wrześniu. Kandydować z opozycyjnej listy pod pierwszym numerem miał właśnie Kasjanow i do pewnego momentu nikomu to nie przeszkadzało. Dopóki rosyjska telewizja NTW nie wyemitowała kilka tygodni temu nagrania z ukrytej kamery.
Nagranie pokazuje, jak 58-letni Kasjanow zdradza swoją żonę z jedną ze swoich współpracowniczek, znaną rosyjską opozycjonistką Natalią Pielewiną. Zostali oni sfilmowani w bieliźnie w niedwuznacznej sytuacji. Ale to nie erotyczne sceny z życia prywatnego Kasjanowa doprowadziły do rozłamu w rosyjskiej opozycji.
Na nagraniu Pielewina stwierdziła, że były premier „niestety musi pozostać w koalicji z innymi siłami demokratycznymi". Do tego w bardzo obraźliwy sposób odzywała się o opozycjonistach Nawalnym i Jaszynie.
Jeżeli wierzyć nagraniom, wykonanym prawdopodobnie przez rosyjskie służby bezpieczeństwa, Kasjanow obiecał, że zapewni swojej kochance miejsce w Dumie i wyprowadzi ją na czołowe stanowisko w rosyjskich siłach demokratycznych. Co więcej, były premier opowiedział, że zdobył swój kapitał, „kupując majątek za jeden grosz, a sprzedając za pięć rubli".
– Mimo że Kasjanow nigdy nie był skazany lub oskarżony o korupcję, ma w Rosji wizerunek człowieka, który kiedyś rządził i był związany z oligarchami. Nie jest odpowiednią osobą do tego, by stać na czele zjednoczonej opozycji – mówi „Rz" znany rosyjski politolog Aleksiej Makarkin.