Dzień wcześniej naczelniczka urzędu pocztowego w Pacanowie miała wdać się w rozmowę z ministrem na temat inflacji w Polsce i krytykować rząd za to, że ceny w Polsce rosną bardzo szybko, a także przekonywać, że nie mogłaby być politykiem, ponieważ musiałaby nauczyć się kłamać. Po rozmowie Cieślak miał interweniować u prezesa Poczty Polskiej, co - jak twierdzi naczelniczka - poskutkowało tym, że obecnie grozi jej dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
- Jest mi przykro, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Chcę tutaj też powiedzieć, że nie chodziło mi o to, że ktoś narzeka na sytuację, że chciałby mieć lepszą pracę, więcej zarabiać, że jest drogo. To dotyczy nas wszystkich: każdy chciałby mieć lepszą pracę, więcej zarabiać i mieć niższy kredyt. Żyjemy w dużym napięciu, parlamentarzyści jak i wszyscy obywatele - mówił Cieślak w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Czytaj więcej
Naczelniczka poczty w Pacanowie wdała się sprzeczkę z ministrem do spraw samorządu Michałem Cieślakiem. Polityk złożył na kobietę skargę, po której grozi jej zwolnienie z pracy.
- Mamy tego świadomość, że sytuacja po dwóch latach pandemii jest trudna dla nas wszystkich, wszystkich obywateli - dodał zaznaczając, że obecnie dokłada się do tego wojna na Ukrainie.
- Nie chodziło mi o to, że ktoś może w taki sposób przedstawiać obecną sytuację, a raczej o to, że w urzędzie pocztowym, instytucji zaufania publicznego, ponieważ powierzamy jej korespondencję, nie powinno się używać wulgaryzmów i manifestować swoich preferencji i sympatii politycznych - kontynuował Cieślak. - Ja oczywiście je szanuję - dodał.