Białorusini mówią wojnie „nie”

Nie chcą wojny i są przeciwni temu, by wojska rosyjskie ostrzeliwały Ukrainę z terytorium ich kraju.

Publikacja: 24.03.2022 05:59

Rosyjskie jednostki wojskowe w obwodzie homelskim na Białorusi. Stamtąd atakują Ukrainę od 24 lutego

Rosyjskie jednostki wojskowe w obwodzie homelskim na Białorusi. Stamtąd atakują Ukrainę od 24 lutego

Foto: Maxar Technologies / AFP

W nocy z wtorku na środę ukraiński sztab generalny poinformował o tym, że białoruska armia może dołączyć do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ale z informacji tych wynikało, że spora część składu osobowego oraz niektórzy dowódcy białoruscy są temu przeciwni. O tym, że siły zbrojne Aleksandra Łukaszenki mogą niebawem wkroczyć do Ukrainy, informują też amerykańskie media, powołując się na źródła we władzach USA i NATO.

Proponują dolary

Więcej szczegółów zdradził w środę ukraiński wywiad wojskowy. Przekonuje, że funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych przeprowadzają już „prywatne rozmowy” z żołnierzami armii białoruskiej, by skłonić ich do udziału w wojnie. Białoruscy wojskowi nie są chętni i dlatego, jak twierdzi ukraiński wywiad, otrzymują nawet propozycję dołączenia do szeregów armii rosyjskiej na Ukrainie za wynagrodzenie w wysokości 1000–1500 dolarów miesięcznie. Rosjanie obiecują Białorusinom, że biorąc udział w „operacji specjalnej”, otrzymają po powrocie miejsce na wyższych uczelniach wojskowych w Rosji. Nielojalnych wobec Rosji dowódców w białoruskich jednostkach podobno zastępują nowymi i weryfikują, czy przypadkiem nie mają związków z opozycją.

Czytaj więcej

Andrzej Łomanowski: O krok od politycznego samobójstwa

– Krążą opinie, że angażując białoruską armię, Rosji chodzi o odcięcie Ukrainy od Polski, od dostaw broni i pomocy. To byłby szczyt idiotyzmu. Po pierwsze – Białoruś ma polskie wojsko tuż przy swoich granicach, po drugie – znajdą się pod uważną obserwacją wywiadu NATO, który będzie nam przekazywał te informacje na bieżąco. Po trzecie – w zachodniej części Ukrainy jest bardzo zmotywowana ludność i czekają na nich nasze jednostki oraz obrona terytorialna. Zostaną totalnie zmiażdżone – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, doradca prezydenta Ukrainy. Po ojcu ma pochodzenie białoruskie, a nawet deklarował, że jest „etnicznym Białorusinem”, bo sporą część dzieciństwa mieszkał w Słucku. – Doradzałbym białoruskim wojskowym, jeżeli jednak usłyszą taki rozkaz swoich dowódców, by od razu przechodzili na stronę Ukrainy. Będą bohaterami dla narodu białoruskiego i całego wolnego świata – dodaje.

Dyktator bez poparcia

Z najnowszego sondażu czołowego brytyjskiego think tanku Chatham House wynika, że 67 proc. Białorusinów wypowiada się przeciwko temu, by wojska rosyjskie ostrzeliwały Ukrainę z terytorium ich kraju. Popiera to jedynie 8 proc. ankietowanych, reszta nie ma zdania. Na pytanie, „czy Białoruś powinna wziąć udział w działaniach wojennych po stronie Rosji na Ukrainie”, pozytywnie odpowiada jedynie 3 proc. respondentów.

Czytaj więcej

Czy Łukaszenko otworzy drugi front?

Z kolei 44 proc. Białorusinów nie chce na swoim terytorium rosyjskiej bazy wojskowej, przeciwne zdanie ma 24 proc. mieszkańców kraju. Reszta nie może się określić. Nie ma też zgody Białorusinów na rozmieszczenie w ich kraju rosyjskiej broni nuklearnej, negatywny stosunek ma do tego aż 80 proc. ankietowanych. Ciekawe jest też to, że 28 proc. badanych uważa, iż Białoruś powinna poprzeć działania Rosji, ale nie powinna się angażować, 25 proc. Białorusinów domaga się ogłoszenia neutralnego statusu i całkowitego wycofania obcych wojsk ze swojego terytorium, a 15 proc. uważa, że Łukaszenko powinien potępić działania Rosji, ale nie angażować się.

– Widzimy, że społeczeństwo białoruskie ma różne zdanie na temat działań Rosji w Ukrainie, ale jedno jest pewne – niezależnie od poglądów Białorusini nie chcą uczestniczyć w tej wojnie – mówi „Rzeczpospolitej” autor sondażu Ryhor Astapienia z Chatham House. Twierdzi, że z powodu totalnej cenzury i represji Białorusini zostali skazani na rosyjską i białoruską propagandę. A często się nawet zdarzało, że człowiek trafiał za kraty z powodu „niepoprawnych” aplikacji w swoim smartfonie, z których czerpał niezależne informacje. – Niezależne białoruskie media zdecydowanie potrzebują dzisiaj wsparcia – dodaje Astapienia.

Kogo ma Łukaszenko?

Znany białoruski ekspert wojskowy Aleksander Alesin uważa wysłanie białoruskich wojsk do Ukrainy za „mało prawdopodobne”. – Wysyłanie żołnierzy poborowych za granicę zabrania białoruskie prawo. Poza tym nie są do tego przygotowani i każdy z nich ma rodziców. Myślę, że Łukaszence po wydarzeniach 2020 roku nie są potrzebne jakiekolwiek zawirowania społeczne – mówi „Rzeczpospolitej” Alesin. Twierdzi jednak, że są takie jednostki do zadań specjalnych w białoruskiej armii, które bez wahania wykonają każdy rozkaz dowódców.

– Chodzi o trzy brygady o liczebności pewnie jakieś 3,5 tys. każda. Dwie powstały na bazie radzieckich sił powietrznodesantowych, a trzecia to dawna słynna 5. Brygada Głównego Zarządu Wywiadowczego ZSRR. Niektórzy walczyli w Afganistanie, niektórzy przeszli Czeczenię, to gotowe do walk jednostki. A jeżeli chodzi o 5. Brygadę, to ona jest przeznaczona do zadań specjalnych na terenie przeciwnika, na obiektach infrastruktury wojskowej. Znają też metody likwidacji dowódców i działaczy politycznych, to bardzo niebezpieczna jednostka, ale zawsze tym potencjalnym przeciwnikiem było NATO – mówi białoruski ekspert.

– Więcej niż jakieś 6 tys. żołnierzy Białoruś nie mogłaby wysłać do Ukrainy, bo Łukaszenko musi przecież pilnować granicy z Polską oraz państwami bałtyckimi. I myślę, że Putin nie będzie od niego tego wymagał, jego zadaniem raczej jest ochrona jednostek rosyjskich na terenie Białorusi. A KGB przecież już mówi o przypadkach dywersji na kolei – konkluduje.

W nocy z wtorku na środę ukraiński sztab generalny poinformował o tym, że białoruska armia może dołączyć do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ale z informacji tych wynikało, że spora część składu osobowego oraz niektórzy dowódcy białoruscy są temu przeciwni. O tym, że siły zbrojne Aleksandra Łukaszenki mogą niebawem wkroczyć do Ukrainy, informują też amerykańskie media, powołując się na źródła we władzach USA i NATO.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne