Przejścia graniczne między Białorusią a Rosją od dawna nie funkcjonowały na mocy dwustronnych umów między tymi państwami. Ci, którzy posiadali wizy białoruską i rosyjską przekraczali je bez żadnej kontroli.

Teraz jednak Rosja znów postawiła na nich swoje służby, które zatrzymują i zawracają samochody osobowe członków państw UE, głownie Polaków, Czechów i Litwinów. Jak pisze RMF FM, ma to być zemsta za zablokowanie małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim.

W wyniku tych działań wszyscy obywatele państw UE, którzy chcieli się dostać z Białorusi do Rosji, muszą przejechać ponad 500 km na Łotwę i tam przekroczyć granicę z Rosją.

Polskie MSZ zna sytuację i po skargach obywateli wysyła noty protestacyjne. Urzędnicy twierdzą jednak, że Rosja postępuje zgodnie ze swoimi przepisami, bo przejście graniczne w Krasnej Gorce nie ma statusu przejścia międzynarodowego i nie ma tam punktu granicznego do obsługi obywateli krajów trzecich.

Jak pisze RMF FM, ruch na granicy białorusko-rosyjskiej odbywał się bez przeszkód przez ostatnich 20 lat i "nikomu to nie przeszkadzało". Teraz jednak, powołując się na kryzys migracyjny i zagrożenie terrorystyczne Rosjanie postanowili "uporządkować sytuację".