Reklama

Podkomisja Antoniego Macierewicza na tropie przyczyn katastrofy smoleńskiej

Naszym zadaniem jest wskazanie, co doprowadziło do katastrofy, a nie ustalenie winnych – mówił szef MON.

Aktualizacja: 15.09.2016 20:34 Publikacja: 15.09.2016 20:28

Podkomisja Antoniego Macierewicza na tropie przyczyn katastrofy smoleńskiej

Foto: PAP, Radek Pietruszka

W trakcie konferencji podkomisji do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej, działającej przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, padło wiele słów o planach i trudnościach w pracy ekspertów, ale nowych faktów było niewiele. Dziennikarze nie mogli zadawać pytań. Nie pozostawiono za to wątpliwości co do odpowiedzialności poprzednich zespołów – Jerzego Millera i Macieja Laska za „fałszerstwa i manipulacje” w poprzednich raportach. Premier Beata Szydło konferencji nie oglądała.

Zarobki członków komisji

Szef podkomisji dr Wacław Berczyński szeroko informował o sposobie wynagradzania członków podkomisji i metodach pracy, która podzielona jest pomiędzy cztery wyspecjalizowane zespoły. W tym czasie w internecie Maciej Lasek, były szef zespołu powołanego przez rząd PO do spraw wyjaśniania wątpliwości związanych z katastrofą, na bieżąco komentował poczynania „następców” z PiS. – Zespołem technicznym kieruje specjalista od wytrzymałości betonu. Zespołem lotniczym kieruje architekt – ironizował Lasek.

Zarówno minister obrony Antoni Macierewicz, jak i Wacław Berczyński podkreślali, że zadaniem specjalistów jest wyjaśnienie przyczyn tragedii, bez żadnych hipotez wstępnych i bez wskazywania winnych. – Znaleźliśmy już dowody, że niektóre dane były manipulowane – przekonywał Berczyński. Dowodów tych jednak nie przedstawiono.

Wiceprzewodniczący podkomisji, profesor Kazimierz Nowaczyk skoncentrował się na ostatnich minutach lotu i oznajmił, że z ustaleń podkomisji wynika, iż odłamki Tu-154M spadły na ziemię już 60 metrów przed brzozą, o którą uderzył samolot. Nie jest to informacja nowa – pochodzi z obrad posiedzeń parlamentarnego zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza w poprzednich kadencjach.

Wycięty zapis nagrań

Nowaczyk poinformował ponadto, że podkomisja ustaliła, że „z polskiej czarnej skrzynki wycięto około trzech sekund zapisu i wstawiono fragment nagrania z rosyjskiego rejestratora”. W wyciętym fragmencie miały być zapisane informacje o niesprawności silnika, generatorów i radiowysokościomierzy.

Reklama
Reklama

Na te słowa żywo reagowali w mediach społecznościowych byli członkowie tzw. zespołu Millera przygotowujący raport za rządów PO. Maciej Lasek nazwał informacje o wycinaniu zapisu „manipulacją”, a inż. Jerzy Łojek „nieprawdą”.

Zdaniem ekspertów zespołu Millera, fragmenty samolotu znaleziono przed brzozą, ponieważ tupolew zanim w nią uderzył, zahaczał skrzydłami o wcześniejsze drzewa. Z kolei zapisy o niesprawności silnika, która miała nastąpić po uderzeniu w feralną brzozę, tłumaczyli zniszczeniami wywołanymi dostawaniem się do niego gałęzi.

Sytuację postanowiła wykorzystać propagandowo także strona rosyjska. – Jeśli strona polska twierdzi, że pojawiły się u niej jakieś dodatkowe materiały w tej sprawie, to wzywamy ją do bezzwłocznego przedstawienia ich nam oraz społeczności międzynarodowej – powiedziała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

Czy Błasik był w kabinie

Nowaczyk odniósł się też do kwestii obecności w kabinie pilotów gen. Andrzeja Błasika. Prezentując stanowisko zespołu lotniczego, stwierdził, że nikt głosu generała nie rozpoznał, a stwierdzenia o jego obecności w kabinie to „nadinterpretacja”. – Nie zidentyfikowano głosu dowódcy Sił Powietrznych, generała Andrzeja Błasika. Nagrania badało Centralne Laboratorium Kryminalistyki Komendy Głównej Policji, Instytut Zena i profesor Grażyna Demenko – podkreślał prof. Nowaczyk.

Podczas konferencji nie padły słowa o sztucznej mgle, wybuchu czy zamachu.

Wydaje się, że prawdziwą stawką w obecnej batalii jest raczej obciążenie odpowiedzialnością za nieprawidłowości w śledztwie Platformy Obywatelskiej, a w szczególności Donalda Tuska i jego najbliższego otoczenia. – Nieprawidłowości przy zabezpieczeniu miejsca katastrofy smoleńskiej i braki w identyfikacji niektórych jej ofiar to główne powody wznowienia prac nad wyjaśnieniem katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. – przyznawał wczoraj ekspert podkomisji Frank Taylor, emerytowany inżynier lotnictwa z Wielkiej Brytanii.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Zuzanna Dąbrowska: Krzysztof Bosak przestrzega, Robert Bąkiewicz uprzejmie donosi
Polityka
Nowy sondaż: Partia Grzegorza Brauna wyprzedziła Konfederację
Polityka
Jaka ma być Polska 2050? Walka o przywództwo, kierunek i miejsce w koalicji
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama