Zandberg nawiązał do tzw. czarnego protestu - czyli demonstracji kobiet przeciwko projektowi zmiany prawa autorstwa Ordo Iuris, który zakazywał stosowania aborcji w Polsce. PiS początkowo skierował projekt do komisji, ale po protestach kobiet większość posłów tej partii zdecydowało o odrzuceniu zmian w prawie.
Działacz Razem zwrócił uwagę, że "to był jeden moment, kiedy udało się realnie zatrzymać PiS". - Być w Sejmie to coś ważnego, ale równie ważna jest zdolność organizowania ludzi - dodał (Razem jest opozycją pozaparlamentarną - red.).
Zandberg przekonywał, że Razem "stawia na to, czego część liberalnej opozycji nie rozumie". Jego zdaniem "front walki z PiS przebiega w małych i średnich miejscowościach", gdzie opozycja powinna przedstawiać swoje własne pomysły na Polskę.
Według przedstawiciela Razem należy dotrzeć do osób, które nie chodzą na wybory i do tych, którzy głosowali na PiS, ale dziś tego żałują, bo "widzą Misiewiczów".