Postępowanie karne w sprawie złożenia przez Lecha Wałęsę fałszywych zeznań dotyczących dokumentów TW "Bolek" pion śledczy IPN prowadzi od 29 czerwca br. Wiąże się ono z wypowiedziami Wałęsy, który m.in. w śledztwie IPN dotyczącym ewentualnego fałszowania dokumentów przez SB zeznał, że dokumenty te nie są autentyczne. Podczas okazywania Wałęsie dokumentów TW "Bolek" były prezydent twierdził, że nie zostały one przez niego napisane (np. doniesienia agenturalne) ani podpisane.

"Po wyrzuceniu braci Kaczyńskich z kancelarii prezydenta. Okazało się, że to prawda bracia Kaczyńscy zamiast pracować wyszukiwali w dokumentacji pokomunistycznej Haków, w tym na mnie. Prawdopodobnie komuniści zostawili, co niektóre podrobione celowo. Były też dokumenty gromadzone z podrzutków i anonimowej poczty. Takie anonimy na przykład gromadził min MSW Kozłowski w kopercie i trzymał w kasie pancernej. Po przejęciu tej kasy pancernej przez Macierewicza uznano, jako teczkę Bolka. Tak znalazłem się na liście Macierewicza" - napisał na Facebooku Lech Wałęsa.

"Próbowano po tym przekonywać opinię publiczną, że znaleziono jakieś dokumenty potwierdzające te pomówienie w Sejmie, potem w NRD, potem w Czechach, wszystkie te zagrywki nie powiodły się w montowano, więc teczki rzekomo znalezione u Kiszczaków. Dlaczego przyjęto do pracy w IPN A Gwiazdę czy K. Wyszkowskiego, który ma wyroki Sądowe skazujące nie wykonane w tej właśnie sprawie. Czego on tam szukał i co znalazł" - czytamy dalej.

"Moja teczka by pusta, a teraz moja jest pełna a agentów TW pracujących w pobliżu mojej pracy jak na przykład TW Jagielskiego była pełna a jest pusta. Przeciw mnie podrabianie dokumentów stwierdził wielokrotnie sam IPN i wszyscy piszący o tych sprawach w tym wszyscy historycy. Po co podrabiali, kiedy istniały rzekomo oryginały" - kończy Wałęsa.