Na stronie Sprawiedliwesady.pl przypomina się opisane przez media głośne skandale z udziałem sędziów, sięgające nawet kilkunastu lat wstecz. W historiach tych zdarzają się też błędy lub przekręcone fakty.
Oświadczenie w sprawie nieprawdziwego zarzutu wydał już prezes sądu w Świdnicy, który miał wypuścić pedofila recydywistę chorego na stwardnienie rozsiane.
Politycy PiS w czwartek przyznali, że kampania została zlecona przez rząd, próbując po kilku dniach chaosu zatrzymać komunikacyjne zamieszanie wokół tego przedsięwzięcia. Jednym z problemów jest dla partii sprawa zlecenia kampanii dwóm byłym piarowcom premier Beaty Szydło. PFN oświadczyła też, że nie dysponuje publicznymi środkami i może wydawać pieniądze bez przetargu. Zarówno PiS, jak i PFN podkreślają, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem.
W rozmowie na antenie radia RMF FM Maciej Świrski, wiceprezes Polskiej Fundacji Narodowej, bronił kampanii. – Fundacja promuje wizerunek Polski także w oczach obywateli przez to, że informuje ich o prawdzie – zapewniał. Okazuje się, że jest to miejscami prawda mocno naciągana.
Sąd nie jest winny
„Sąd w Świdnicy wypuścił na wolność pedofila. Po wyjściu na wolność mężczyzna skrzywdził kolejne dziecko" – to jeden z przykładów umieszczonych na stronie Sprawiedliwesady.pl. „Żaden z sądów świdnickich nie wydał tego rodzaju decyzji" – oświadczył prezes Sądu Okręgowego w Świdnicy Anatol Gul. Podana za Radiem Zet informacja na portalu Sprawiedliwesady.pl została już poprawiona. – Historia jest prawdziwa, ale o wypuszczeniu na wolność tego mężczyzny decydował sąd okręgu wrocławskiego – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Mariusz Pindera, naczelnik wydziału śledczego w świdnickiej prokuraturze. Mężczyzna nie mógł trafić do aresztu z powodu choroby, choć wnioskowała o to prokuratura. Winy za to nie ponosi jednak sąd. – Żadna jednostka penitencjarna nie zgodziła się przyjąć tego mężczyzny ze stwardnieniem rozsianym. Mężczyzna nie mógł być więc aresztowany, przebywa w domu, gdzie prokurator przedstawił mu zarzuty – przyznaje prok. Pindera.