Chodzi o sprawę dziewczynki, która - w 36. tygodniu ciąży - urodziła się w czwartek w białogardzkim szpitalu. Według ordynatora oddziału, rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie wobec noworodka podstawowych czynności medycznych. Z tego powodu zawiadomiony został sąd rodzinny i na terenie szpitala została przeprowadzona rozprawa sądowa. Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej, w zakresie udzielanych świadczeń medycznych. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę.
- Nie są ważne intencje lekarzy (chcieli na pewno jak najlepiej!), ustawodawcy czy rodziców. Ważne, by przestrzegać zasady, że "Dziecko należy do rodziców" - i tylko oni mogą decydować o jego losie - skomentował Janusz Korwin-Mikke na Facebooku.
Co jeśli rodzice podejmą złą decyzję? - To nastąpi eliminacja genów ludzi podejmujących błędne decyzje - na czym społeczeństwo skorzysta - dodał europoseł.
Korwin-Mikke zauważa także jeszcze jeden aspekt. - Czy szpital za te konieczne zabiegi (...) pobiera od NFZ pieniądze? Bo jeśli tak, to "najlepsze chęci lekarzy" stają się nieco podejrzane, a akcja policji: działaniem na szkodę budżetu państwa - skomentował polityk.
"4 godziny - Tyle czasu potrzebuje władza na odebranie twojego zdrowego dziecka. Bez zagrożenia życia i bez podstawy prawnej. Zdążysz się obronić?" - pyta z kolei na Facebooku partia Wolność.