Reklama

Czechy miliardera i przeciwników imigracji

Wszystko wskazuje na to, że nowym premierem będzie Andrej Babiš, były minister finansów mający kłopoty w Brukseli z powodu podejrzanego wykorzystywania unijnych funduszy.

Aktualizacja: 20.10.2017 19:12 Publikacja: 19.10.2017 19:18

Czechy miliardera i przeciwników imigracji

Foto: AFP

Czesi nie mogą narzekać ani na stan gospodarki, ani na bezrobocie, ani też na brak perspektyw na poprawę poziomu życia. W tej sytuacji w kampanii wyborczej do parlamentu pojawiały się co prawda takie tematy jak podniesienie najniższych płac, ale ważniejsze okazały się debaty nad sprawami bezpieczeństwa, uchodźcami i imigrantami. Tak jak w całej niemal Europie – choć Czechy nie należą do krajów dotkniętych kryzysem imigracyjnym.

Taka atmosfera wpłynie zapewne na dobry wynik ugrupowań antyimigracyjnych i antyislamskich w piątkowo-sobotnich wyborach. Ale zwycięzcą – według sondaży – będzie partia ANO czeskiego miliardera Andreja Babiša. Ma zamiar na nią głosować co najmniej 25 proc. obywateli. Mają już dość rządów premiera Bohuslava Sobotki i jego socjaldemokracji z ČSSD, która może liczyć na 12,5 proc. głosów. Na trzecim miejscu, jak do tej pory, ma szansę uplasować się Komunistyczna Partia Czech i Moraw (KSCzM).

Ale to nie wszystkie ugrupowania mające szansę na miejsca w parlamencie, co znacznie utrudnia analitykom przewidywanie składu przyszłej koalicji rządowej.

W parlamencie znajdzie się więc zapewne miejsce dla ugrupowania o nazwie Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD), której przewodzi Tomio Okamura. Może liczyć na 9,5 proc. głosów. Okamura jest potomkiem Czeszki i Japończyka i z tej racji czuje się szczególnie predysponowany do zajmowania się tematyką imigracyjną. Czyni to zresztą, od dawna atakując mniejszość romską. W dobie kryzysu imigracyjnego walczy jednak z zagrożeniem islamskim.

To wdzięczny temat, gdyż niemal 80 proc. Czechów jest przeciwnych przyjmowaniu uchodźców i imigrantów. Tak było od samego początku kryzysu i jest nadal, mimo że został on już opanowany przez sąsiadów Czech. – Nie wiadomo dokładnie, skąd taka niechęć w sumie liberalnego społeczeństwa, nie przeprowadzono dokładnych badań tego zjawiska – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Vit Borcany z praskiego think tanku AMO. Niewykluczone, że jest dyktowane obawą przed zmianą uświęconego tradycją trybu życia: spokojnego i zrelaksowanego.

Reklama
Reklama

W parlamencie znajdzie się zapewne ugrupowanie piratów (8,5 proc.), być może Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) – ideologicznie najbliższe PiS.

Jednak zasadnicze pytanie dotyczy tego, czy Andrej Babiš zaproponuje utworzenie koalicji komunistom. – Uważam, że jest jeszcze daleko za wcześnie – mówi „Rz" Miroslav Karas, polski korespondent czeskiej telewizji publicznej. Nie brak głosów, że tak się jednak stanie. Niewykluczone też, że do rządu może wejść Tomio Okamura. Po Andreju Babišu można się spodziewać wszystkich rozwiązań, które uzna za pragmatyczne.

O przyszłej polityce Czech zadecyduje nie tylko skład parlamentu czy rządu po wyborach. Nie mniej ważne są relacje osobiste pomiędzy prezydentem Milošem Zemanem a przyszłym premierem. Dwu najbardziej popularnych czeskich polityków łączy coś w rodzaju sojuszu politycznego. Zeman starał się pomóc Babišowi w chwili, gdy premier Sobotka podał się w maju do dymisji w nadziei, że doprowadzi tym samym do rekonstrukcji rządu i wypchnięcia z niego ministra finansów, czyli Babiša.

W tym momencie do akcji wkroczył prezydent Zeman, uznając wbrew dotychczasowej praktyce, że dymisja premiera nie prowadzi automatycznie go dymisji całego gabinetu. Był to wyraz solidarności z Babišem i premier musiał szukać innego sposobu na wykluczenie ministra finansów z rządu.

Wzmocniło to więzi łączące obu polityków, co zapowiadać może harmonijną współpracę w przyszłości. – Ma nadzieję, że premier Babiš nie przejawi nagłego zainteresowania polityką zagraniczną i ta sfera przypadnie prezydentowi – tłumaczy Vit Borcany. Obaj jednak mają podobne poglądy w wielu ważnych kwestiach, jak polityka wobec Rosji.

Babiš jest tu zdecydowanie bardziej oszczędny w deklaracjach, lecz nie czyni tajemnicy z tego, że jest za zwiększeniem wymiany handlowej z Rosją – czemu na przeszkodzie stoją sankcje unijne. Zeman zaś mówi otwarcie, że sankcje są politycznie nieskuteczne i przynoszą szkody nie tylko Rosji, ale i państwom UE. Co więcej, aneksję Krymu uznał za „fakt dokonany", którego skutków nie da się już odwrócić. Pozostaje więc rosyjsko-ukraińskie porozumienie, w którym Rosja mogłaby się zobowiązać do rekompensaty za utratę półwyspu, np. w dostawie surowców.

Polityka
Brytyjscy politycy bronią BBC przed atakami Trumpa. „Chce ingerować w naszą demokrację”
Polityka
Donald Trump pozywa BBC. Domaga się nawet 10 mld dolarów odszkodowania
Polityka
Donald Trump o zamordowaniu Roba Reinera: Cierpiał na zespół zaburzeń Trumpa
Polityka
Majątek Trumpów rośnie na kryptowalutach
Polityka
Trump podbija Amerykę Łacińską. W Chile wybory wygrał jego sojusznik
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama