Wrzosek: Każdy aspekt mojego życia był inwigilowany Pegasusem

W moim najgłębszym przekonanie, używanie tego rodzaju systemu (Pegasusa - red.) nie jest zgodne z polskim porządkiem prawnym - mówiła w czasie kolejnego dnia obrad senackiej komisji nadzwyczajnej do badania sprawy Pegasusa prokurator Ewa Wrzosek. Pracami komisji kieruje senator Koalicji Obywatelskiej, Marcin Bosacki, w komisji nie zasiedli przedstawiciele PiS - dwa miejsca przeznaczone dla nich nadal czekają na obsadzenie.

Publikacja: 27.01.2022 10:37

Senacka komisja ds. inwigilacji

Senacka komisja ds. inwigilacji

Foto: PAP/Tomasz Gzell

arb

- Komisja stwierdza nieobecność Mariusza Kamińskiego zaproszonego do udziału prac w komisji - rozpoczął szóste posiedzenie komisji, Marcin Bosacki. - Stwierdzam także nieobecność pana posła (Marka) Suskiego, którego zaprosiłem w ubiegły piątek - dodał.

- Z przykrością stwierdzam, że postawa pana ministra Kamińskiego nosi znamiona deliktu konstytucyjnego oraz naruszenia ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora - ocenił Bosacki przedstawiając jednocześnie przepisy, które miał naruszyć Kamiński.

Bosacki wyraził przekonanie, że minister Kamiński powinien w przyszłości stanąć przed Trybunałem Stanu.

Wrzosek: Nie ma podstawy prawnej, by użyć Pegasusa

Występująca przed komisją prokurator przekonywała, że stosowanie "tak potężnego narzędzia" jak Pegasus w Polsce nie ma podstawy prawnej.

Wrzosek mówiła następnie, że w nocy z 23 na 24 listopada otrzymała komunikat od firmy Apple, że jej telefon był obiektem cyberataku, który miał charakter indywidualny. - W dalszej części alertu było ostrzeżenie, że iPhone został przejęty przez służby, które uzyskały pełny dostęp do znajdujących się na nim danych - kontynuowała.

Prokurator zwróciła uwagę, że taką informację od Apple'a dostało wówczas tylko 17 osób na całym świecie.

- W okresie od czerwca do sierpnia 2021 roku mój telefon został sześciokrotnie masywnie zainfekowany oprogramowaniem Pegasus - poinformowała następnie powołując się na ustalenia ekspertów z Citizen Lab, do których zwróciła się z prośbą o zbadanie telefonu.

- Uzyskałam pewność, że każdy, nawet najbardziej intymny aspekt mojego życia, każde miejsce w którym byłam, każda osoba, z którą się kontaktowałam było inwigilowane przy użyciu Pegasusa - mówiła też prokurator Wrzosek.

Prokurator zapewnia: Nie jestem w konflikcie z państwem PiS

- Ja nie jestem w konflikcie z państwem PiS. Ja rzetelnie wykonuje swoje obowiązki jako prokurator. To postępowanie, które wszczęłam, dotyczyło zagrożenia dla życia i ludzi w kraju, w związku z podejmowanymi przez funkcjonariuszy publicznych określonego rodzaju działaniami, mającymi na celu przeprowadzenie tzw. wyborów kopertowych, w okresie ogłoszonego zarządzeniem ministra zdrowia stanu epidemii. To zachowanie mogło wyczerpywać znamiona przestępstwa. Wszczęłam to postępowanie, ponieważ zostało złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Byłam do tego zobowiązana jako urzędujący prokurator - zaznaczyła Wrzosek pytana o to, czy została zaatakowana Pegasusem dlatego, że znalazła się w konflikcie z rządem.

- Okres od czerwca do września 2021 roku, to okres, w którym kończyła mi się delegacja w Śremie, wracałam do pracy, do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Może osoby, które podjęły decyzję o inwigilacji spodziewały się, że podejmę jakieś spektakularne działania. Może w ogóle trwają w takim przekonaniu, że prowadzę jakąś nielegalną działalność jako członek stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Bardzo trudno znaleźć mi odpowiedź, która uzasadniałaby - chociażby faktycznie - do użycia przeciw mnie tego rodzaju kontroli i tego rodzaju narzędzia - dodała.

Wrzosek: Wezwałabym na przesłuchanie Kaczyńskiego

Wrzosek była pytana kogo musiałaby przesłuchać, gdyby kontynuowała śledztwo ws. tzw. wyborów kopertowych.

W odpowiedzi stwierdziła, że "musiałyby to być osoby pełniące funkcje publiczne, które miały moce decyzyjne w tym procesie, w procesie organizowania wyborów kopertowych". - Musiałby to być ówczesny wicepremier, z tego co pamiętam, pan (Jacek) Sasin, bo była to osoba, która firmowała różnego rodzaju działania dotyczące procesu organizowania tych wyborów. Byłby to z pewnością pan minister (Michał) Dworczyk, byłby to też - nie wykluczam - premier (Mateusz) Morawiecki. No i tu chyba jest ta sytuacja mocno niewygodna dla rządzących, bo również - mamy tego świadomość - inspiracja przeprowadzenia w tym trybie wyborów prezydenckich... Byłby to również prezes (Jarosław) Kaczyński - mówiła.

Eksperci z Citizen Lab, Banaś i Giertych przed komisją

Wcześniej przed komisją wystąpili 17 stycznia John Scott-Railton i Bill Marczak z Citizen Lab, 18 stycznia Marian Banaś, a 26 stycznia - Roman Giertych. 

Przedstawiciele Citizen Lab mówili, że z polskim tropem dotyczącym używania Pegasusa po raz pierwszy zetknęli się w 2018 roku, gdy opublikowali globalny raport mówiący o tym, gdzie na świecie znajdują się klienci używający systemu Pegasus. Z ówczesnych ustaleń miało wynikać, że "jeden klient był szczególnie aktywny w Polsce" - mówił Scott-Railton.

Pierwszy kontakt na zakup Pegasusa miał obejmować 40 licencji, a wśród inwigilowanych znaleźli się m.in. były rzecznik PiS Adam Hofman i były minister skarbu Dawid Jackiewicz - informuje "Gazeta Wyborcza".

Przedstawiciele Citizen Lab mówili, że z polskim tropem dotyczącym używania Pegasusa po raz pierwszy zetknęli się w 2018 roku

Następnie uwagę badaczy z Citizen Lab zwrócił fakt, że jedną z osób, która otrzymała od firmy Apple informację, iż jej telefon był obiektem ataku z użyciem systemu Pegasus, była polska prokurator Ewa Wrzosek. Scott-Railton wyjaśnił, że było to zaskakujące ponieważ dotychczas doniesienia o użyciu Pegasusa przeciw obywatelom napływały głównie z krajów niedemokratycznych. Dlatego badacze z Citizen Lab zaczęli interesować się sygnałami o użyciu Pegasusa w Polsce.

Badacze z Citizen Lab ujawnili jednocześnie - jak mówili, po raz pierwszy publicznie - że dysponują "danymi kryminalistycznymi wskazującymi, że dane z telefonu senatora Krzysztofa Brejzy zostały wykradzione".

Czytaj więcej

Giertych przed komisją ds. Pegasusa: Chciano inwigilować Tuska

- Uważam, że padłem ofiarą nielegalnej inwigilacji. Po 1989 r. po raz pierwszy taka sytuacja miała miejsce w 2017 roku, kiedy podczas remontu mieszkania znaleziono kable, które mogą służyć do nielegalnej inwigilacji mojego mieszkania. W 2018 r. podjęto próbę, by włamać się do mojego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści. Najważniejszy przejaw nielegalnej inwigilacji jest jednak dostępny dla sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich. Wniosek o uchylenie mi immunitetu w uzasadnieniu wskazuje na fragmenty pociętych i zmanipulowanych informacji, które miałem wysyłać - mówił z kolei prezes NIK, Marian Banaś.

- Przyczyną, dla której mnie inwigilowano, była inwigilacja Donalda Tuska - mówił przed komisją Giertych. Były wicepremier przypominał, że reprezentował Donalda Tuska na komisjach śledczych ds. Amber Gold i ds. VAT-u, reprezentował też Michała Tuska na posiedzeniu komisji ds. Amber Gold.

- Byłem w stałym kontakcie z panem przewodniczącym (Rady Europejskiej), daty tej infekcji (Pegasusem - red.) pokrywają się z czasem, gdy ważyła się decyzja Donalda Tuska dotycząca startu Tuska w wyborach prezydenckich - mówi Giertych.

Były wicepremier wyraził przekonanie, że "według PiS-u, start w wyborach Donalda Tuska był przesądzony". Według adwokata Pegasusa użyto po to, by zbierać "haki" na przyszłego kandydata na prezydenta. Wskazując na czas, w którym dochodziło do włamań na jego telefon Giertych wskazał, że ustały one po tym, gdy Platforma Obywatelska ostatecznie wybrała Małgorzatę Kidawę-Błońską jako swoją kandydatkę na prezydenta.

Sprawa Pegasusa

Pod koniec ubiegłego roku agencja AP podała, powołując się na badaczy grupy Citizen Lab z Kanady, że telefon komórkowy obecnego senatora KO Krzysztofa Brejzy został zhakowany za pomocą oprogramowania Pegasus 33 razy w 2019 roku. Niezależnie doniesienia te potwierdziła organizacja Amnesty International. W 2019 r. Brejza kierował sztabem wyborczym Koalicji Obywatelskiej. Citizen Lab ustaliło też, że Pegasusa użyto przy próbach szpiegowania mecenasa Romana Giertycha oraz prokurator Ewa Wrzosek.

Wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" stwierdził, że "źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia", jakim jest Pegasus. Jednocześnie prezes PiS zapewniał, że w czasie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku "żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały jakiejkolwiek roli". Kaczyński powiedział też, że wydanie na zakup Pegasusa środków z Funduszu Sprawiedliwości to "sprawa o charakterze technicznym".

25 stycznia eksperci z Citizen Lab ujawnili o dwóch kolejnych przypadkach użycia Pegasusa w Polsce. Chodzi o szefa AgroUnii, Michała Kołodziejczaka oraz Tomasza Szwejgierta, dziennikarza, który twierdzi, że był współpracownikiem służb specjalnych, czemu jednak zaprzecza rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, Stanisław Żaryn. 

Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia