Rzeczpospolita: Od kilku miesięcy apeluje pan do rządzących, by wypowiedzieć ratyfikowaną w 2015 roku tzw. konwencję antyprzemocową...
Marek Jurek, b. marszałek Sejmu, prezes Prawicy Rzeczypospolitej: ...bo właśnie tak jest tylko zwana, w istocie to konwencja genderowa.
Dlaczego?
Jej główny cel, określony w art. 12, to „wykorzenienie" tradycji opartych na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn, aby (jak mówi art. 14) promować „niestereotypowe role" płciowe, a w całym prawodawstwie „uwzględniać płeć społeczno-kulturową", cokolwiek miałoby to znaczyć. Ta konwencja rzekomo zajmuje się przemocą, a jednocześnie niesie przymus, bo na samym początku art. 4 ogłasza, że „szczególnych środków", podjętych w ramach tej konwencji, nie można uznawać za dyskryminację. Jakich? Na przykład ograniczenia wolności słowa (w ramach „walki z homofobią") albo praw wychowawczych rodziców, ich wpływu na edukację szkolną.
Czytaj także: Odtrutka na seksualną rewolucję