– Jak zostanę premierem... – to słowa, które z ust Janusza Palikota padały kilkakrotnie w trakcie spotkań w ramach zakończonej kilka dni temu ogólnopolskiej akcji Platformy „Tak POlskiej wsi”. Podczas intensywnego objazdu po Lubelszczyźnie (sam poseł szacuje, że w miesiąc spotkał się z pięcioma tysiącami wyborców) wiceszef Klubu PO tłumaczył się z polityki rządu i słuchał skarg rolników.
W okolicy rodzinnego Biłgoraja obiecywał lepsze drogi i pomoc plantatorom tytoniu. – Kiedy ludzie chcieli interwencji, poseł deklarował swoje wsparcie, a kilka razy mówił, że kiedy on zostanie premierem, wiele tych problemów zniknie – opowiada „Rz” Natalia Kyc, dziennikarka „Nowej Gazety Biłgorajskiej”, która była na takim spotkaniu w Łukowej koło Zamościa. – Potraktowałem to pół żartem, pół serio – zarzeka się Stanisław Kozyra, wójt gminy Łukowa.
Ale sam Palikot mówi „Rz”: – Marzę o tym, by być premierem. Pracuję nad tym, prowadzę komisję „Przyjazne państwo”, spotykam się z wyborcami i zmieniam swój wizerunek.
Czy to koniec machania sztucznym penisem i noszenia do telewizji świńskich ryjów?
– Muszę budować wizerunek osoby trochę bardziej ze środka sceny politycznej – mówi „Rz” Palikot. – Przy pełnieniu istotnej funkcji publicznej jest to niezbędne. Każdy polityk, jeśli uczciwie stawia sprawę, chce być premierem czy członkiem rządu. To są najważniejsze funkcje publiczne, które mogą zmienić każdą karierę.