Była posłanka LPR, składając wczoraj dymisję, zapobiegła odwołaniu jej przez Sejm. Wnioski w tej sprawie złożyły kluby PO i SLD, argumentując, że sprzeniewierzyła się ślubowaniu.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który od kilku tygodni namawiał rzeczniczkę do ustąpienia ze stanowiska, nie krył zadowolenia, że wreszcie się na to zdecydowała.
– Przyjmuję z satysfakcją decyzję pani Sowińskiej – mówił Komorowski. Z ulgą odetchnęli zresztą politycy wszystkich opcji, bo przerwanie kadencji osoby stojącej na czele urzędu umocowanego w konstytucji mogłoby być zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego.
– Decyzja pani Sowińskiej budzi mój wielki szacunek – chwaliła Sowińską posłanka Platformy Magdalena Kochan. – Odwoływanie z funkcji konstytucyjnej nie jest dobrym rozwiązaniem.
Również posłowie PiS w nieoficjalnych rozmowach cieszyli się z decyzji Ewy Sowińskiej, bo obawiali się, że jej precedensowe odwołanie może otworzyć furtkę do kolejnych odwołań urzędników z PiS-owskiego nadania.