Według najnowszego sondażu GfK Polonia dla „Rzeczpospolitej”, gdyby wybory odbyły się w lipcu, na PO zagłosowałoby 43 proc. Polaków. To o trzy punkty procentowe więcej niż w sondażu przeprowadzonym przez tę samą pracownię w czerwcu. I o dwa punkty więcej niż w maju.
Na PiS chciałoby głosować w lipcu 22 proc. badanych. To o cztery punkty procentowe mniej niż w czerwcu.
Czy Platforma odrabia straty? Politolodzy wątpią.
– Po pierwsze może to być efekt awantury wokół Lecha Wałęsy. Prezydent i PiS poparli stanowisko atakujących byłego prezydenta, natomiast Platforma wyraźnie wzięła go w obronę – ocenia dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Sądzę też, że istotne znaczenie mogła mieć wojna o tarczę antyrakietową. Stanowisko rządu w tej sprawie zostało w społeczeństwie dobrze przyjęte i jest traktowane jako sukces.
Flis podkreśla też, że przez zamieszanie w polityce w ostatnim czasie na drugi plan zeszła kwestia drożyzny. Zaznacza jednak, że różnice między danymi sprzed miesiąca a najnowszymi mieszczą się w granicach błędu statystycznego. – Ale gdyby taki trend się utrzymał, może to oznaczać, że duża przewaga PO nad PiS się stabilizuje – przewiduje socjolog.