W sobotę przedstawiciele tzw. ruchu żółtych kamizelek protestowali w Paryżu. Pokojowy początkowo protest szybko zmienił się w uliczne walki w centrum stolicy. W ich trakcie uszkodzono Łuk Tryumfalny, podpalano samochody i niszczono witryny sklepowe. Władze Francji potępiły uczestników zamieszek apelując jednocześnie, by odcięli się od nich również pokojowo manifestujący przedstawiciele "żółtych kamizelek".
Prezydent Emmanuel Macron, po powrocie ze szczytu G20 w Buenos Aires zwołał sztab kryzysowy, na którym rozważano m.in. wprowadzenie we Francji stanu wyjątkowego w związku z zaistniałą sytuacją.
Planowana przez rząd podwyżka cen paliw (przede wszystkim oleju napędowego), miała być elementem proekologicznej polityki francuskiego rządu. Podwyżce sprzeciwia się jednak większość Francuzów.
Premier Francji, Edouard Philippe, ma ogłosić decyzje o zawieszeniu podwyżek podatku paliwowego jeszcze we wtorek.
Powstanie ruchu żółtych kamizelek postrzega się we Francji jako dowód na niezadowolenie Francuzów nie tylko z planowanych podwyżek cen paliwa, ale również z rządów Emmanuela Macrona.