Po raz kolejny doszło do sporu, kto będzie reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej: prezydent czy premier? Chodzi o wyjazd na szczyt Rady Europejskiej 15 – 16 października. Lech Kaczyński chce stać na czele delegacji. Premier uważa, że prezydent nie powinien jechać na szczyt, Polskę ma reprezentować szef rządu.
– Nie widzę żadnego sporu – mówi „Rz“ Mariusz Handzlik zajmujący się w Kancelarii Prezydenta sprawami zagranicznymi. – Sprawa jest oczywista, prezydent otrzymał zaproszenie od prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego i je przyjął.
Przyznaje, że na szczycie będą omawiane sprawy, które należą do kompetencji rządu. Ale zwraca uwagę, iż omawiane mają być też problemy, którymi zajmuje się prezydent, tj. stosunki z Rosją oraz sprawa Gruzji. – W Europie mamy pięć krajów z podobną sytuacją i zdarza się, że na tego typu spotkania przyjeżdżają zarówno szef rządu, jak i głowa państwa – mówi Handzlik.
Donald Tusk sugerował, że obecność prezydenta w Brukseli nie jest potrzebna, bo szczyt będzie dotyczył m.in. kwestii klimatycznych i energetycznych, w których prezydent nie czuje się pewnie.
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki ripostował w TVN 24, że premier nie będzie decydować, gdzie prezydentowi wolno jechać, a gdzie nie. – Prezydent oczywiście jedzie. Tematy, które będą poruszane na szczycie, stanowią przedmiot jego zainteresowania od dawna – powiedział Kownacki. Dodał, iż kwestie klimatyczne nie są najważniejsze. Na szczycie mają być też poruszane sprawy kryzysu finansowego, traktatu lizbońskiego (prezydent wciąż go nie ratyfikował) oraz problemy imigracji i azylu.