Minister finansów Jacek Rostowski poinformował, że spłaca trzy zagraniczne kredyty o łącznej wartości ok. 183 tys. funtów. Zaciągnął je w angielskich Cheltenham and Gloucester Building Society i w Paragon Mortgages PLC.
Była to odpowiedź ministra na słowa Mariusza Błaszczaka, rzecznika Klubu PiS, który wskazywał, że oświadczenie majątkowe Rostowskiego, ministra finansów, nie zawiera m.in. nazwy podmiotu udzielającego kredytu. A według prawa powinno. O sprawie informowała jako pierwsza "Gazeta Polska".
Premier Donald Tusk bronił Rostowskiego, wyjaśniając, że ten nie chciał niczego zatajać. – Minister nadgonił tę zaległość i poinformował szczegółowo o tym, od kogo pożyczył, gdzie ma kredyty, jak ten bank się nazywa i w jakiej wysokości jest kredyt – powiedział premier.
Jarosław Kaczyński, prezes PiS, powiedział, że należy wyjaśnić, z czego minister Rostowski spłaca tak wysokie kredyty, a sprawą powinno się zająć Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Jak Rostowski wyjaśniał, skąd ma pieniądze na spłatę tak wysokich zobowiązań? Twierdzi, że oprócz pensji ministerialnej otrzymuje pewne kwoty z tytułu wynajmu mieszkań w Wielkiej Brytanii, odsetki od lokat bankowych, ze środków w funduszu pieniężnym Pionier oraz z tytułu praw autorskich od opublikowanych książek. – Wszystkie te dochody są ujęte w moim, publicznie dostępnym, oświadczeniu majątkowym. Oprócz wynajmu mieszkań nie prowadzę żadnych interesów w Wielkiej Brytanii – zapewniał Rostowski.