Nikt się nie spodziewał, że podczas wczorajszej dyskusji w Sejmie o finansowaniu partii padną słowa o zrywaniu koalicji.
Przed głosowaniem nad projektem PO o całkowitym wstrzymaniu na dwa lata budżetowych subwencji dla partii premier Donald Tusk zgromił jego przeciwników, w tym koalicyjne PSL: – Będziecie się wstydzić tego, co robicie. Partia, która broni mechanizmu wyciągania pieniędzy z kieszeni podatnika, traci moralne prawo do zabierania głosu, gdy rozmawiamy o potrzebie oszczędzania środków publicznych.
– Misiak, Misiak! – skandowali w tym czasie posłowie opozycji. Odnosili się do afery z przyznaniem firmie senatora Tomasza Misiaka (do niedawna w PO) lukratywnego kontraktu na szkolenie zwalnianych stoczniowców. Wcześniej Misiak pracował nad ustawą w tej sprawie.
– To wyjątkowo bezczelne wystąpienie – komentował prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Szczególnie w kontekście tego, co się dzieje z panem Palikotem i śledztwem w jego sprawie. Wy się chcecie finansować z kieszeni zasobnych studentów i emerytów (to aluzja do opisanych przez „Rzeczpospolitą” niejasności dotyczących finansowania kampanii wyborczej Palikota w 2005 r. – red.).
Wystąpienie premiera rozsierdziło jednak nie tylko PiS, ale też ludowców. – Że jak będę głosował inaczej, to nie mam prawa podejmować dyskusji? Otóż nie! Nawet premier mojego rządu nie jest mi w stanie tego prawa odebrać – irytował się poseł PSL Janusz Piechociński.