– Za darmo tego nie zrobiłem – powiedział Lech Wałęsa w TVN 24 o swoim wystąpieniu na międzynarodowym zjeździe Libertas, który odbył się 1 maja w Rzymie. Kongres rozpoczynał ogólnoeuropejską kampanię partii irlandzkiego milionera do Parlamentu Europejskiego.
Pytany o sumę, były prezydent stwierdził tylko: – W Polsce zarabiam około 3 tysięcy złotych, to mi nie wystarcza. Muszę przecież utrzymać dom i znośnie żyć.
Więcej zdradził w rozmowie z „Dziennikiem”. Na pytanie, czy może chodzić o 50 tysięcy euro, odparł: – Tak nisko mnie cenicie? Pan musi rok pracować na to, co ja zarobię za jeden wykład. Wojciech Wierzejski, lider Ligi Polskich Rodzin (w Polsce w wyborach do europarlamentu startuje razem z Libertas), udział Lecha Wałęsy w zjeździe określił wprost jako „sztuczkę Ganleya”. Ugrupowanie irlandzkiego milionera, przeciwnika traktatu lizbońskiego, od dłuższego czasu zabiega o wsparcie znanych postaci życia publicznego, w tym Lecha Wałęsy.
Według informacji „Rz” Ganley o spotkanie z byłym przywódcą „Solidarności” starał się już w styczniu podczas swojego pobytu w Polsce. Początkowo – jak twierdzą nasi informatorzy – były prezydent był niechętny, ale przekonało go to, że Ganleya przyjął na audiencji kardynał Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Ostatecznie założyciel Libertas spotkał się z Lechem Wałęsą w marcu i to wtedy zaprosił go na kongres. Wczoraj pojawiły się też spekulacje, że do udziału w zjeździe miał namawiać Wałęsę były lider LPR Roman Giertych.
Zdaniem Wierzejskiego udział byłego prezydenta w rzymskim kongresie pomoże przekonać media do Libertas, bo cieszy się on na świecie dużym autorytetem.