Ponadpółgodzinne wystąpienie prezydenta to pierwsze wygłoszone w Sejmie prezydenckie orędzie od początku obowiązywania nowej konstytucji. Bezpośrednie sugestie dymisji ministra finansów nie padły, zresztą sam Rostowski się tego nie obawiał.
- Oceniać stan gospodarki można tylko na podstawie twardych danych. Te wskazują na istotne problemy. Jednak takich danych nie można trzymać w ukryciu - powiedział prezydent. - Demokracja potrzebuje prawdy, wyjątkowo deficytowego u nas towaru - dodał.
Prezydent zadał szefowi rządu i ministrowi finansów szereg pytań: "Jaki jest naprawdę stan gospodarki?", "Co rząd zamierza uczynić w obliczu kryzysu?", "Co do tej pory uczyniono w sprawie rosnącego bezrobocia?", "Jakie programy osłonowe są przygotowane i czy obejmą także małe firmy?", "Jak rząd zamierza zapełnić dziurę budżetową?"
Lech Kaczyński spytał także, dlaczego przygotowywanie pakietu antykryzysowego trwa tak wolno, powołując się na przykład Czech, gdzie stosowne regulacje zostały już uchwalone.
- Jeszcze niedawno sytuacja gospodarcza była uporządkowana i przejrzysta - dodał prezydent przywołując wyniki gospodarcze sprzed globalnego kryzysu, z czasów rządu PiS. Posłowie koalicji rządzącej zareagowali niezadowoleniem. - Ja widzę, że państwo są zdenerwowani, prosiłbym jednak o spokój - zwrócił się do posłów Lech Kaczyński.