Na otwarciu zjazdu Partii Kobiet pojawili się politycy z sympatyzujących ugrupowań: Grzegorz Napieralski z SLD, Paweł Piskorski z SD, Andrzej Olechowski oraz przedstawiciele Demokratów i SDPL i Zielonych.
- Zapraszam działaczki Partii Kobiet na listy wyborcze SLD w najbliższych wyborach samorządowych - zadeklarował Napieralski. - Deklaracje padły, będziemy chciały usiąść i o nich porozmawiać - powiedziała "Rz" Anna Kornacka przewodnicząca Partii Kobiet.
A delegatki za cel stawiają sobie wejście w najbliższym czasie do polityki. - Polska to zapijaczony, nieudolny facet z depresją, a nie kobieta tak jak to trzy lata temu napisałyśmy w naszym haśle - mówiła Manuela Gretkowska i dodała, że jedyną możliwością, żeby coś zmienić jest działalność polityczna.
Pierwszym małym sukcesem, który ma dać początkiem tym większych ma być ustawa o parytetach. Partia Kobiet zbiera pod nią podpisy. Na zjeździe zadeklarowano, że 21 listopada w całej Polsce odbędzie się akcja zbierania podpisów w miejscach publicznych. Parytety poparli przedstawiciele wszystkich partii zaproszonych na zjazd.
- Nasze ręce są na tym pokładzie - mówiła Brygida Kuźniak przewodnicząca Demokratów i namawiała, żeby wszystkie partie na lewo od PO połączyły siły w walce z konserwatyzmem. - Zagrożeniem jest duopol PO i PiS na scenie politycznej. Trzeba z nim walczyć - mówiła Paweł Piskorski.