Grzegorz Napieralski wyjeżdża dziś na Ukrainę. W Kijowie weźmie udział w forum „Europa– Ukraina", a przy okazji spotka się m.in. z premierem Mykołą Azarowem. – Ten kierunek polityczny zawsze był dla nas ważny, ale rzeczywiście to spotkanie wychodzi nieco poza zakres czysto protokolarny – mówi „Rz" Marek Siwiec, europoseł SLD.
Bo lider Sojuszu wyjazdem na Ukrainę zaczyna swoją „ofensywę zagraniczną".
Zaraz po powrocie z Ukrainy Napieralski ma wyruszyć na targi nowoczesnych technologii CeBIT do niemieckiego Hanoweru. Na ten wyjazd został zaproszony przez wicepremiera Waldemara Pawlaka. Oficjalnie dlatego, że stoi na czele powstałej niedawno w Sejmie Komisji Nowoczesnych Technologii. Ale niektórzy widzą w tym polityczny gest. Wyjaśniają, że lider ludowców nie musiał przecież zabierać Napieralskiego, a jednak to zrobił. Dlaczego?
– Polityczna rzeczywistość pokazuje, że po wyborach do rządzenia konieczny może być trzeci partner – mówi „Rz" jeden z polityków PSL. – Albo też dobre relacje z Napieralskim mogą zdecydować o tym, że PSL wejdzie do koalicji.
Po Ukrainie i Niemczech lider SLD zaplanowanych ma jeszcze kilka wyjazdów, m.in. do Grecji, Hiszpanii oraz Włoch.