Projekt, który jesienią 2010 r. przygotował Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS), przewidywał m.in. likwidację tzw. sejmowej zamrażarki, w której obecnie ląduje większość projektów przygotowanych przez opozycję. Teraz to od marszałka Sejmu zależy, kiedy projekt trafia pod obrady. Po zmianach zostałyby na to wyznaczone konkretne terminy.
Na wzór parlamentu brytyjskiego projekt Ujazdowskiego wprowadzał również zasadę, by co najmniej dwa razy w miesiącu premier i jego ministrowie musieli odpowiadać na wszelkie pytania, jakie mają do nich opozycyjni posłowie, i to bez ich wcześniejszego ustalania.
– W Wielkiej Brytanii sprawdza się to doskonale, ponieważ znacząco wzmacnia siłę opozycji i zmusza rząd do rzetelnej debaty. Gdybyśmy wcześniej mieli w polskim Sejmie taką procedurę, na pewno udałoby się nam uniknąć wielu kompromitacji, takich jak ostatnio ze Stadionem Narodowym czy autostradą budowaną przez chińskie konsorcjum – przekonuje Ujazdowski.
Jego zdaniem obecne przepisy sprawiają, że opozycja jest praktycznie pozbawiona możliwości działania i kontrolowania rządu. Przyjęcie choćby części propozycji z projektu mogłoby zaś zmienić tę sytuację.
Wiadomo jednak, że w tej kadencji Sejmu żadnych zmian już nie będzie.