Janusz Palikot po raz kolejny próbuje zwrócić na siebie uwagę, używając obraźliwych sformułowań. Najpierw publicznie nazwał abp. Józefa Michalika i o. Tadeusza Rydzyka chamami. Teraz na cel wziął ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.
"Gowin zachowuje się jak katolicka ciota. To, że biskup gwałci dziecko, nie ma znaczenia, dopóki nikt się o tym nie dowie" – napisał na Twitterze Palikot. Pytany przez dziennikarzy, co miał na myśli, tłumaczył, że dotyczy to środowej wypowiedzi Gowina, w której minister powiedział, że mówienie o więzieniach CIA jest zapraszaniem do odwetu.
– To obłudna katolicka mentalność. Póki o czymś nie mówimy, tego nie ma. Tak postępował abp Michalik, miesiącami ukrywając księdza pedofila. To powszechna praktyka w polskim katolicyzmie. Tę moralność wyraża Gowin. To rodzaj dewiacji. Jarosław Gowin jest ciotą – podtrzymywał swoje słowa lider RP.
Sam minister sprawiedliwości nie komentuje ataku Palikota. – Myślę, że pan Palikot tymi słowami sam wystawił sobie świadectwo – podkreśla rzeczniczka Gowina Patrycja Loose.
Nic zdrożnego w słowach Palikota nie widzi poseł jego ugrupowania i były lider Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń. – Janusz nie chciał tym sformułowaniem obrazić homoseksualistów, ale napiętnować obłudę i zakłamanie takich ludzi jak minister Gowin, którzy co innego mówią, a co innego robią. Sam dosadniej bym tego nie ujął – mówi "Rz". Przekonuje, że w środowiskach homoseksualnych sformułowanie "ciota" jest często używane. – Sami w klubach gejowskich często w ten sposób określamy osoby, które charakteryzują się zakłamaniem – dodaje.