Idąc na rozmowę z władzami partii i wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, Marek Sawicki wydawał się być dobrej myśli. – O siebie jestem spokojny. Działałem zgodnie z prawem, a działanie Agencji Rynku Rolnego zbadają CBA i prokuratura – mówił dziennikarzom.
Ludowcy, z którymi rozmawiała „Rz", przyznają, że Sawicki chciał przekonać kolegów o swojej niewinności. – Próbował się tłumaczyć i początkowo trochę bagatelizował całą sprawę. Ale premier Pawlak i część NKW (Naczelny Komitet Wykonawczy, czyli kierownictwo PSL – red.) zagrali twardo. Przekonywali, że trzeba jak najszybciej sprawę uciąć – mówi jeden z uczestników spotkania.
Z informacji „Rz" wynika, że dymisji Sawickiego wczoraj rano zażądał od Waldemara Pawlaka premier Tusk. Postawił mu ultimatum – albo sam rozwiąże ten kryzys, albo koniec koalicji.
W południe, na posiedzeniu rządu Tusk, wiedząc już, że na 16 zaplanowano spotkanie władz PSL z Sawickim, spokojnie podkreślał, że sprawę trzeba zbadać i że on sam nie będzie podejmował decyzji o odwołaniu ministra na podstawie nagrań i publikacji prasowych. Choć nie krył, że dobrowolne odejście Sawickiego rozwiązałoby problem.
Dlatego po ogłoszeniu decyzji ministra wszyscy – i PSL, i Platforma – odetchnęli z ulgą.