I to jest właśnie pytanie też, wracając do tego przemówienia Donalda Tuska i Leszka Jażdżewskiego, czy nie będą, nie odejdą w tych wyborach?
Pytanie o tych wyborców takich centrowych, czy ciągle centroprawicowych wyborców PO. Ale to jest też pytanie o wyborców PSL. Widzieliśmy wszyscy minę Władysława Kosiniaka-Kamysza w czasie wystąpienia Leszka Jażdżewskiego. Na pewno Władysław Kosiniak-Kamysz, polityk, którego naprawdę głęboko szanuję musiał czuć się kompletnie skonsternowany i kompletnie nie na swoim miejscu. Pan wspomniał o tym, że dużo podróżuję po Polsce. Rzeczywiście, spotykam się także z wyborcami PSL-u. Oni w swojej dużej części, nie chcę powiedzieć, że w większości, ale w dużej części, nie akceptują udziału PSL-u w Koalicji Europejskiej.
Na koniec pytanie o właśnie tego Donalda Tuska, który w swoim przemówieniu 3 maja, poza wątkami dotyczącymi wspólnoty, mówił o wyzwaniach współczesnego świata, o dominacji korporacji międzynarodowych, o delaboryzacji, o inwigilacji czy o systemach monitorowania działań ludzi, takich jak Chiny wprowadzają w swoich regionach. Pytanie czy to pana zaskoczyło, zwłaszcza, że Donald Tusk, jak go pamiętamy, był jednak zwolennikiem tzw. ciepłej wody w kranie i miał takie powiedzenie, że jeśli ktoś ma jakąś wizję, to niech idzie do lekarza.
Psychiatry. Tak, tak. Do psychiatry odsyłał, gdy mówiłem o wizjach i ideach.
Z tego punktu widzenia nastąpiła chyba ewolucja Donalda Tuska. Teraz mówi o wizjach i ideach.
Jeśli jest taka ewolucja to jest to moim zdaniem ewolucja pozytywna, dlatego że polityka pozbawiona głębokich i szerokich podstaw programowych jest skazana na to, żeby być polityką jałową. Taka właśnie była polityka ciepłej wody w kranie. M.in. a nawet głównie dlatego odszedłem z Platformy.
Zupełnie na koniec pytanie o plan rządu, czy plan do wyborów i po wyborach. Myśli pan, że wykluczona już jest rekonstrukcja rządu przed wyborami? Bo zostało do nich mniej niż trzy tygodnie.
Pan premier Morawiecki miał tutaj całkowicie wolną rękę ze strony koalicji rządowej na podejmowanie decyzji. Wydaje mi się, że o żadnej szerszej rekonstrukcji przed wyborami nie ma sensu już mówić. A po wyborach pewnie ona będzie nieuchronna. Ale o szczegółach z panem Morawieckim nie rozmawiałem.
A myśli pan, że po wyborach będzie też swego rodzaju restart i od razu będzie wyznaczenie celów i programu na wybory jesienne?
To jest oczywiste. Jedna kampania przejdzie płynnie w drugą. Zresztą także w kampanii europejskiej widać, że dominują wątki krajowe. Tak naprawdę jedyny poważny projekt europejski, położyłem na stole ja, czyli to jest ten projekt rozdziału europejskiego w konstytucji. Mam nadzieję, że politycy wszystkich partii, również z mojego obozu politycznego, pochylą się nad tym projektem poważnie.
Prezydent Duda i premier Morawiecki sugerowali, że to jest dobry kierunek.
Rzeczywiście. Również w tę samą stronę idzie, wspomniany już tutaj w rozmowie, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Ale niektórzy politycy PiS są przeciwko.
To prawda.
Porównują to wpisywanie UE do konstytucji do wpisywania ZSRR (do konstytucji PRL - red.).
Ja rozumiem racje przemawiające za takim stanowiskiem, ale uważam to stanowisko za gruntownie błędne, zwłaszcza, że ten rozdział zawiera coś, czego dzisiaj nie ma w przepisach polskiego prawa, czyli procedurę wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Kraje, które się szanują, te największe, najsilniejsze kraje Europy – Niemcy, Francja, ale też Węgry Viktora Orbana – takie rozdziały do swoich konstytucji wprowadziły. I to powinno pokazywać, że ujęcie relacji Polska-UE na poziomie konstytucyjnym jest przejawem podmiotowości polskiego państwa.