Przyszłoroczne wybory europejskie miały się odbyć wedle nowych zasad. Zamiast głosować na regionalne listy kandydatów, na karcie do głosowania mieliśmy dostać jedną, ogólnokrajową listę nazwisk dla każdej z partii.
Takie rozwiązanie wydawało się korzystne dla Platformy, która miała popularnego kandydata na lidera listy – byłego premiera i szefa Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka. Platforma chciała także uderzyć w PiS, dlatego szukała poparcia m.in. w Solidarnej Polsce. Zbigniew Ziobro jako lider listy krajowej SP osłabiałby partię Jarosława Kaczyńskiego – co jest i w interesie Platformy, i ziobrystów.
Jednak z informacji „Rz" wynika, że liderzy Platformy wystraszyli się swego pomysłu, gdy do gry wkroczył Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent wraz z europosłem Markiem Siwcem oraz Januszem Palikotem przygotowuje wyborczą listę Europa Plus. Gdyby na Kwaśniewskiego można było głosować w całej Polsce, szanse na sukces nowego ugrupowania znacznie by wzrosły.
Według naszych rozmówców w Platformie, premier Donald Tusk bardzo poważnie traktuje inicjatywę Kwaśniewskiego. Dlatego władze PO zdecydowały się na zatrzymanie zmian w ordynacji i przeprowadzenie przyszłorocznych wyborów wedle dotychczasowych zasad.
Jeśli były prezydent wystartuje w wyborach na starych zasadach, będzie znacznie mniej groźny dla Tuska. Może otwierać listę Europy Plus w jednym tylko okręgu – zapewne w Warszawie. A to drastycznie wyników nowego ugrupowania nie poprawi.