Rzecznik nie zajmowałby się sporami między przedsiębiorcami a pracownikami, tylko miałby bronić właścicieli firm przed machiną urzędniczą.
Ludowcy mają już gotowy projekt ustawy. Przewiduje on, że rzecznika powoływałby Sejm na pięcioletnią kadencję. A wybór potwierdzałby Senat, przyjmując uchwałę w tej sprawie.
Autorzy projektu proponują, by nową instytucję finansowano z Funduszu Pracy lub z budżetu państwa, co kosztowałoby ok. 10 mln zł rocznie (tyle kosztuje utrzymanie rzecznika praw dziecka).
Pierwsze ze wskazanych źródeł finansowania jest jednak kontrowersyjne, bo Fundusz Pracy przeznaczony jest na różne formy pomocy bezrobotnym i ustawa nie przewiduje wydawania tych pieniędzy na inne cele. Szef Klubu Parlamentarnego PSL Jan Bury uważa jednak, że skoro środki na Fundusz Pracy odprowadzają przedsiębiorcy, to też mogą coś z tego mieć. – Ale jesteśmy elastyczni, rząd PO-PSL, który popiera przedsiębiorców, może wydać na ten cel z budżetu 10 mln zł rocznie, to nie jest duża kwota – zaznacza.
Ustawa miałaby wejść w życie już w lipcu tego roku. Jej autorzy argumentują, że przedsiębiorcy są szczególnie narażeni na spory, w których stroną przeciwną są organy ścigania, instytucje kontrolne, administracja rządowa i samorządowa.