Partia Leszka Millera na swojej stronie chwali się 14,1-proc. poparciem w sondażu ulicznym przeprowadzonym przez portal eurowybory.eu. Ale próżno tam szukać informacji o wyniku ubiegłotygodniowych wyborów uzupełniających do Senatu w Rybniku, które Sojusz przegrał z kretesem.
Kandydat tej partii neurochirurg Krzysztof Sajewicz zdobył zaledwie 2,8 proc. głosów, co oznacza, że żelazny elektorat SLD, o ile jeszcze istnieje, tym razem został w domu. W partii panuje z tego powodu spora nerwowość.
– Jeżeli nie dojdzie do porozumienia z Aleksandrem Kwaśniewskim i Ruchem Palikota, to czeka nas pewna klęska w kolejnych wyborach – mówi „Rz" jeden z warszawskich działaczy Sojuszu. – Wielu członków narzeka, że dopiero zaczęliśmy odbijać się od dna, a teraz widać, że znowu tam spadliśmy. Wszystko, co robiliśmy do tej pory, zbieranie podpisów pod referendum emerytalnym czy pod ustawą o ogrodach działkowych, okazało się nieskuteczne.
Były lider śląskiego SLD Zbyszek Zaborowski mówił w TVN 24, że nie pamięta tak złego wyniku w historii lewicy na Śląsku.
Wiceprzewodniczący partii Józef Oleksy jest zdania, że Sojusz, który zawsze miał przyzwoite poparcie w tym regionie, po prostu nie przyłożył się do tych wyborów.