"Rzeczpospolita" ujawniła list Marka Falenty do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym biznesmen ostrzega, że jeśli nie zostanie ułaskawiony, ujawni politycznych mocodawców afery taśmowej. "Nie zamierzam umierać w samotności" - napisał Falenta. Sprawa wywołała burzę. Szef PO Grzegorz Schetyna zapowiedział skierowanie wniosku o powołanie komisji śledczej.
Według "Gazety Wyborczej", wcześniej, bo w lutym, Marek Falenta miał pisać do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, prosząc o pomoc. W liście Falenta miał podkreślać swoje zasługi "dla wyborczego zwycięstwa PiS w 2015 r.".
"Będzie ostro"
- Dzieje się, dopiero się będzie działo. To tylko preludium - skomentował poseł PiS Tadeusz Cymański. Zdaniem gościa programu #RZECZoPOLITYCE, gorąco będzie dopiero jesienią przed wyborami do parlamentu, a dziennikarze będą mieli wtedy "łowy". - Będzie ostro - ocenił Cymański.
Zdaniem wiceszefa klubu PiS, po publikacji "Rzeczpospolitej" Platforma "w desperacji" wykorzystuje sprawę Falenty jako "pretekst, nie powód" do ataków na PiS. Według Cymańskiego, te ataki będą kontynuowane.
"Stracili na ujawnieniu bolesnej prawdy"
W programie #RZECZoPOLITYCE Cymański przypomniał też, że Marek Falenta jest osobą prawomocnie skazaną. Polityk odrzucił sugestię, że Falenta pomógł w obaleniu rządów Platformy. Jego zdaniem, polityków PO "położyło do grobu, w sensie metaforycznym" to, co mówili na nagraniach, które później zostały ujawnione. Cymański ocenił, że osoby na ważnych stanowiskach powinny brać odpowiedzialność za to, co mówią i robią.