– Leonardy to są czołgi ćwiczeniowe, to nie są czołgi, to są miejsca pracy w Polsce – wywodził na początku kwietnia w TVN24 szef sejmowej Komisji Obrony Stefan Niesiołowski z PO. Zabrał głos w dyskusji o wydatkach zbrojeniowych. Najprawdopodobniej chodziło mu o Leoparda. W ubiegłym roku MON kupił od Niemców 119 tych maszyn. Pomyłkę Niesiołowskiego zauważył na Twitterze dziennikarz „Rz" Bartosz Węglarczyk, a nagłośnił jeden z portali.
Niesiołowski mówi „Rz", że to zwykłe przejęzyczenie, które wzięło się z mechanicznego powtórzenia błędu wypowiadającego się wcześniej dziennikarza. – Nie widzę powodu, by to komentować. Doskonale wiem, jak nazywają się te czołgi – zaznacza.
Po wpadce Niesiołowskiego pojawiły się jednak w mediach pytania, czy ma on wystarczające kompetencje do szefowania komisji. Wątpliwości mogą budzić także osoby kilku innych przewodniczących.
– Takie stanowiska często są rozdzielane nie według kompetencji, lecz partyjnego klucza – uważa politolog dr hab. Rafał Chwedoruk.
Zakłopotani ?w mundurach
Komisja Obrony jest jedną z najważniejszych w Sejmie, a w przeszłości szefowali jej znani politycy dobrze zorientowani w sprawach wojskowości, m.in. Bronisław Komorowski, Jerzy Szmajdziński i Janusz Zemke. Jak na tym tle wypada Niesiołowski? Zdaniem opozycji mizernie.