Jest to kwota co najmniej dwudziestokrotnie przewyższająca wartość rynkową takiej tabliczki. Można je kupić za 100–150 zł. Minister przyznał nam rację i napisał do „Rz" list, tłumacząc, że „nie zlecał tego zakupu, a w stosunku do rozrzutnego urzędnika dyrektor generalny MRiRW wyciągnie stosowne konsekwencje". Dodaje też, że kontrola wkrótce się zakończy.
Okazuje się jednak, że nie tylko minister Sawicki przepłacał za imienne tabliczki na drzwi. Jak wynika z danych przekazanych „Rz" przez resort rolnictwa, w minionych dziewięciu latach wydaliśmy na nie jako podatnicy astronomiczną kwotę 38 719 zł. W tym czasie w gmachu przy ul. Wspólnej urzędowało 20 ministrów, wiceministrów i dyrektorów generalnych. Biorąc pod uwagę, że urzędnicy mogli za wszystkie tabliczki zapłacić 2 tys. zł, to zmarnowali z naszych podatków prawie 37 tys. zł.
Palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o rozrzutność, zachowa obecny minister. Kupił dwie tabliczki, bo dwa razy był powołany na ministra. Raz w listopadzie 2007, drugi raz w marcu tego roku. Wydał na nie łącznie 4,8 tys. zł.
Tuż za nim plasuje się Andrzej Lepper. Za swoją tabliczkę zapłacił 2501 zł. Minister Krzysztof Jurgiel i jego zastępca Jan Krzysztof Ardamowski wydali na wizytówki na drzwi po 1650 zł. Także wiceminister w rządzie PiS Andrzej Babuchowski przeznaczył na ten cel 1159 zł. O wiele więcej wydał minister Wojciech Mojzesowicz – 2147 zł.