- Rafał Trzaskowski popełnił błąd, będąc na Paradzie Równości. To, gdzie idzie, jest przez media rządowe cynicznie zmieniane i wyciągane przeciwko niemu - powiedział w Polsat News prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Myślę, że wyciągnął wnioski z tego, co się wydarzyło - dodał.

Tegoroczną Paradę Równości objął patronatem prezydent Warszawy. Towarzyszyło jej tzw. Miasteczko Równości, gdzie w białym namiocie w towarzystwie mężczyzny z durszlakiem na głowie Szymon Niemiec, były prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek, podający się za biskupa Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego (który wcześniej zakończył działalność w Polsce) odprawił mszę. Środowiska katolickie uznały incydent za obrazę i bluźnierstwo.

- Szkoda, że Władysław Kosiniak-Kamysz godzi się na narrację PiS-u, która skupia się tylko na tym jednym wydarzeniu, które – przyznajmy – było skandaliczne - powiedział w Polsat News prezydent Warszawy. - Cała parada to była masa uśmiechniętych ludzi, którzy walczyli o tolerancję w Polsce i nie było prawie żadnych tego typu ekscesów. Pojawiła się jedna skandaliczna rzecz i wszyscy skupiają się na tym. Dziwię się, że również Kosiniak-Kamysz – dodał polityk Platformy.

"W tej chwili zależy mi, żeby było porozumienie"

Pytany, czy prezes PSL "mówi językiem PiS-u", Trzaskowski zaprzeczył i dodał, że Kosiniak-Kamysz ma prawo do swojej opinii. - Jestem osobą, której w tej chwili zależy na tym, żeby było porozumienie. Nie oceniam tego, co robią moi koledzy i koleżanki z innych partii opozycyjnych - zastrzegł.

Przy okazji rozmów o starcie opozycji w wyborach do Sejmu ludowcy w ostatnich tygodniach powtarzali, że nie widzą możliwości wspólnego startu z lewicą m.in. z powodów światopoglądowych. Zdaniem PSL, podczas kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wątki te, zaszkodziły Koalicji Europejskiej i zwiększyły wygraną PiS. Zdaniem prezesa PSL, podobnie zaszkodziło KE podpisanie przez Trzaskowskiego karty LGBT.

- Karta LGBT mówi o tym, żeby uczyć tolerancji i o tolerancji rozmawiać - odpowiedział na te zarzuty prezydent Warszawy. Oświadczył, że słowa o wojnie światopoglądowej to język, którego używa PiS, a Platforma żadnej wojny nie chce. - Zajęcia są zgodne z programem nauczania i są dobrowolne - stwierdził.

Trzaskowski wyraził przekonanie, że PO i PSL mają wspólne zdanie na temat "wartości dotyczących poszanowania dla praw obywatelskich, praw mniejszości". - Jestem ostatnią osobą, która chce wojny światopoglądowej. To narracja PiS-u i nie należy jej powielać - powiedział.