Parlamentarzystka w swoim tekście opublikowanym na partyjnej stronie mypis.pl przypomina, że kilkadziesiąt lat temu poeta Jan Lechoń ilustrował ludzie przywary i wady w cyklu swoich wierszy "7 grzechów głównych". Kloc postanowiła więc w podobny sposób wyartykułować główne jej zdaniem występki PO.
Posłanka PiS przyznaje na początku, że do takich grzechów podchodzić można różnie. "Tym, którzy za swoje występki żałują i starają się ich nie popełniać niejako rutynowo, wybacza się wymierzając pokutę mniej dotkliwą. Ci zaś, którzy w swojej nieustępliwości tkwią, łamiąc normy, wykraczając w sposób permanentny i pozbawiony skruchy, jako grzesznicy zatwardziali raczej nie powinni liczyć na miłosierdzie" - tłumaczy i przechodzi do wyliczenia zarzutów wobec PO.
Pierwszym jej zdaniem grzechem rządzącej partii jest pycha, którą PO ma być przepełniona. Kloc twierdzi, że objawia się ona w "tysiącu obietnic, które nie zostały spełnione".
Kandydatka PiS do Senatu przypisuje Platformie również chciwość. Jak wyjaśnia partia Donalda Tuska "zrobi wszystko, by mieć coraz więcej dla siebie". "Nie dla dobra wspólnego, nie dla tych, którzy dziś emigrują, bo w tym kraju nie da się żyć. Nie dla właścicieli firm, którzy zastanawiają się, jak zapłacić uczciwie składki na rozrastający się w nowe, szklane biurowce ZUS i kiedy minister finansów wymyśli kolejny na nich kaganiec podatkowy. Nie dla rodzin, które skrupulatnie liczą pieniądze oddawane na ratę kredytu hipotecznego spłacanego do końca życia" - wymienia Kloc i nazywa PO "największą w Polsce agencją pośrednictwa pracy zatrudniająca tylko swoich członków".
Dalej posłanka PiS oskarża PO o nieczystość, o której mają świadczyć ujawnione nagrania z podsłuchanych rozmów członków rządu. "Czyż nie wylewa się z nich litrami obrzydliwy język, przekleństwa, cuchnący rynsztok?" - pyta retorycznie i dodaje, że afera podsłuchowa ukazała też kolejny z grzechów PO - łakomstwo. "Miliony złotych wydawane przez urzędników, utrzymywanych przez podatników, którzy nigdy nie skosztują kawioru, a o wspomnianej już butelce wina za osiemset złotych mogą tylko pomarzyć!" - oburza się parlamentarzystka.