"W okresach objętych zarzutami Sławomir Nowak zajmował wysokie stanowisko państwowe ministra transportu i gospodarki morskiej" - podała sędzia. I dodała, że w takim przypadku Nowak "był zobowiązany składać oświadczenia majątkowe, w których powinna się znaleźć informacja o jego zegarku". Sędzia podała jednak, że Nowak "podał nieprawdę w oświadczeniu majątkowym w ten sposób, iż nie posiada mienia ruchomego o kwocie wyższej niż 10 tys. zł."
"Niniejsza sprawa zapoczątkowana została przez media, ale także przez przedstawicieli mediów została zakończona" - powiedziała sędzia i dodała, że "przez pryzmat zeznań świadków Sławomira Jastrzębowskiego i Sylwestra Ruszkiewicza w wątpliwość zostały podane wyjaśnienia Sławomira Nowaka".
Nowak nie zjawił się na ogłoszeniu wyroku. Oprócz 20 tys. zł, były minister transportu musi pokryć także koszty procesu w wysokości blisko 4,5 tys. zł.
Kara, jaką sąd wymierzył Sławomirowi Nowakowi była dokładnie taka, jakiej domagał się prokurator. Wnosił on o uznanie winy Nowaka i obciążenie go grzywną o łącznej wartości 20 tysięcy zł za złożenie pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych, w których były minister transportu nie ujawnił wartościowego zegarka.
Prokurator Przemysław Nowak wnosząc o taki wyrok, podkreślił, że i śledztwo, i proces wykazały winę byłego ministra transportu. Śledczy w mowie końcowej przyznał, że "Sławomir Nowak był przekonany, że jego zegarek jest wart więcej niż 10 tys. zł i miał obowiązek ujawnić jego posiadanie w oświadczeniu majątkowym".