Reklama

Szczęśliwa jedynka PSL

Nawet 700 tys. osób więcej zagłosowało na ludowców z powodu formy karty wyborczej – szacuje dr Jarosław Flis.

Publikacja: 21.01.2015 05:00

Szczęśliwa jedynka PSL

Foto: Fotorzepa/Bartłomiej Żurawski

Okazuje się, że pierwsze miejsce w książce wyborczej dało partii Janusza Piechocińskiego niebagatelne profity polityczne. Jak wynika z badań dr. Jarosława Flisa, socjologa i znawcy systemów wyborczych, bonus dla partii, która na karcie wyborczej w formie książeczki znalazła się na pierwszym miejscu, na poziomie powiatów dał tej partii głosów aż 8 punktów procentowych ekstra, a na poziomie sejmików – 6.

Winna książeczka

Socjolog oszacował to, porównując wyniki na poziomie powiatów, i przedstawił efekty swoich badań na seminarium na Uniwersytecie Warszawskim. Badanie było możliwe, ponieważ w jednej trzeciej powiatów PSL zawarło koalicje pod inną nazwą niż partyjny szyld, a tym samym jego lista nie znalazła się na pierwszym miejscu w książce wyborczej, tylko PiS, które wylosowało drugi numer. W prawie wyborczym jest bowiem tak, że w pierwszej kolejności losuje się numery komitetów zarejestrowanych w całym kraju, a dalsze miejsca są rozlosowane wśród lokalnych komitetów, w tym koalicji.

– Wszędzie tam, gdzie PiS znalazło się na pierwszym miejscu w książce wyborczej, uzyskiwało lepszy wynik niż tam, gdzie występowało na drugim miejscu, za PSL – mówi naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – A w 2010 roku, kiedy zamiast broszury wyborcy dostali kartę w formie jednej wielkiej płachty, obecność lub nieobecność komitetu PSL w danym powiecie nie miała żadnego wpływu na wynik PiS – tłumaczy Flis.

Porównując wszystkie wyniki, Flis oszacował, że PSL dzięki szczęśliwemu numerowi pierwszemu zyskało ok. 700 tys. głosów ekstra.

– W wyborach samorządowych część ludzi jest zainteresowana wyłącznie głosowaniem na radnych gminnych i wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. W tych przypadkach mają wybranych wcześniej kandydatów – tłumaczy socjolog. – W przypadku wyborów do powiatów i sejmików wojewódzkich głosują na chybił trafił. Gdy do dyspozycji była karta w postaci jednej płachty, to ten losowy wybór rozkładał się dosyć równomiernie na wszystkie partie, ale w przypadku książeczki wyborczej przypadł w udziale komitetowi nr 1, a więc PSL.

Reklama
Reklama

Krakowski politolog zastrzega się jednak, że jego wyniki powinny być potwierdzone jeszcze na poziomie gmin. Poza tym badanie, nie dotyczyło rekordowej w tym roku liczby nieważnych głosów.

Prof. Wojciech Łukowski, socjolog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że wnioski Flisa są prawidłowe. – Trzeba się niestety zgodzić z tezą, że proces wyborczy został poważnie zaburzony z powodu wprowadzenia karty wyborczej w formie broszury – mówi Łukowski. – Osobiście bałbym się posługiwania twardymi liczbami, ale fakt pozostaje faktem.

Wnioski na przyszłość

Socjolog uważa, że politycy powinni poważnie się zastanowić, co zrobić, żeby cztery głosowania w wyborach samorządowych nie stanowiły dla wyborcy takiej łamigłówki jak obecnie. – Osobiście spotkałem się z narzekaniem wyborców: „Czego oni od nas chcą, nie dość, że musimy głosować na wójta i na radnego gminnego, to jeszcze na jakiś sejmik" – opowiada Łukowski. – Ludzie po prostu nie wiedzą, po co w ogóle jest ten poziom samorządu, i widać było, że chcieli jak najszybciej mieć to głosowanie z głowy. Dlatego z ulgą oddawali ten głos na pierwszą stronę, zwłaszcza że znalazła się na niej w miarę pozytywna partia.

Socjolog Jacek Kurcharczyk, dyrektor Instytutu Spraw Publicznych, jest bardziej sceptyczny wobec badań dr Flisa. – Nie miałem okazji zapoznać się z dokładną metodologią badań i nie jestem przekonany, czy wnioski Jarosława Flisa są właściwe – mówi Kucharczyk. – PiS i PSL konkurowały w tych wyborach o głosy tego samego wiejskiego oraz małomiasteczkowego elektoratu i chociażby z tego powodu nieobecność PSL na karcie wyborczej mogła przysporzyć głosów PiS-owi. Moim zdaniem nie dowiemy się, jak było naprawdę.

Kucharczyk uważa jednak, że skoro duża część opinii publicznej i ekspertów podejrzewa, iż książeczka wyborcza wypaczyła wynik, to w imię zaufania obywateli do aktu wyborczego należy z niej zrezygnować.

Nie będzie powtórki

Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że wyników badań dr. Flisa nie można traktować jako podstawy wniosków o powtórzenie wyborów na poziomie sejmików. – Musimy przełknąć ten błąd i znaleźć sensowne rozwiązanie na przyszłość – zaznacza Łukowski.

Reklama
Reklama

A Flis dodaje: – Trudno zabronić wyborcom, by głosowali na ślepo – zaznacza. – Byłoby jednak dobrze, gdybyśmy w wyborach parlamentarnych wrócili do jednej wielkiej listy wyborczej. W przeciwnym wypadku najważniejszym wydarzeniem politycznym kampanii parlamentarnej będzie losowanie numerów komitetów.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
O co i z kim walczy Adam Glapiński? Znamy kulisy konfliktu w NBP
Polityka
Nowy ranking zaufania: Karol Nawrocki na czele, Jarosław Kaczyński jak Grzegorz Braun
Polityka
Czy Wołodymyr Zełenski wystąpi w Sejmie? Włodzimierz Czarzasty o ustaleniach
Polityka
Tomasz Trela: Najgorzej byłoby ustępować Karolowi Nawrockiemu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama