Według naszych informacji, władze SLD naciskały, by Ogórek wzięła udział w dzisiejszych obchodach Święta Pracy. Liderzy Sojuszu i bliskiej im centrali związkowej OPZZ spotykają się dziś w Warszawie na Placu Grzybowskim o godzinie 10. Później przejdą na do parku przy ul. Rozbrat, przy dawnej siedzibie SLD. Tam przemówi Leszek Millera oraz liderzy związkowi.
Władze SLD unikają nazywania tego przemarszu „pochodem". Wolą sformułowanie, że przy Rozbrat odbędzie się „piknik europejski" — bo 1 maja przypada też rocznica wprowadzenia Polski do Unii Europejskiej przez rząd Millera.
Według naszych informacji, Ogórek nie będzie przemawiać do uczestników obchodów. Kandydatka SLD na prezydenta prawdopodobnie w ogóle się tam nie pojawi. Na pewno nie złoży kwiatów w warszawskiej Cytadeli, na co naciskały władze SLD.
Między Ogórek a SLD trwa prawdziwa wojna. Jak niedawno ujawniliśmy w „Rzeczpospolitej" na lewicy zdumienie budzi to, że Ogórek uważa się za kandydatkę niezależną i robi wszystko, aby odciąć się od SLD. Ogórek odmówiła gestów pod adresem twardego elektoratu lewicy, żywiącego sentyment do PRL. W odpowiedzi liderzy SLD wycofali się z przygotowywania hitu jej kampanii — wizyty u Władimira Putina w Moskwie. I zapowiedzieli jasno, że nie dadzą już złamanego grosza na wybory.
Według oficjalnych informacji partia przeznaczyła na kampanię Ogórek milion złotych. Jednak sama Ogórek oświadczyła, że to nieprawda. Nieoficjalnie wiadomo, że dostała niespełna połowę tej kwoty, a dokładnie 400 tys. zł. I domaga się informacji, co się stało zresztą pieniędzy. Nawet nie wiadomo, czy SLD zorganizuje swej kandydatce wieczór wyborczy.