Jacek Kurski był gościem dzisiejszego "Kontrwywiadu" RMF FM.
Kurski przyznał, że środowisko PiS namawiało Jarosława Kaczyńskiego do kandydowania na fotel prezydenta RP. Ten jednak uparcie podkreślał, że "z jego wszystkich obliczeń i badań profilu osobowościowego" wynikało, że jeśli ktoś może odnieść sukces, będzie to Andrzej Duda. Kurski przyznał, że nawet on, uważany za apologetę Kaczyńskiego, takiej iluminacji się po prezesie nie spodziewał. Zdaniem polityka PiS, Jarosław Kaczyński był sam przeciwko wszystkim i wygrał swoim wizjonerstwem.
Jacek Kurski stwierdził, że jesli Jarosław Kaczyński nie zostanie premierem po jesiennych wyborach, a na czele rządu stanie np. Beata Szydło, to prezes PiS zostanie liderem Zjednoczonej Prawicy, która będzie "obozem wielkiej zmiany". Doprowadzi on do zmiany państwa i dopilnuje, żeby się "wszystko udało".
Kurski, pytany o ewentualne chęci "przesunięcia" Jarosława Kaczyńskiego na polityczną emeryturę, przypomniał, że tych, którzy tego próbowali, od dawna nie ma w "poważnej polskiej polityce".
Polityk PiS oświadczył, że osobą, która obok Andrzeja Dudy zrobiła "największy progres", jest Beata Szydło, z której, twierdzi Kurski, "emanuje spokój Angeli Merkel". - Widzę to, czy pan też to widzi? -pytał Kurski Konrada Piaseckiego i przyznał, że widzi w Szydło kandydatkę na premiera.