Reklama

Katastrofę da się przewidzieć

Kopacz dogoniła Tuska z najgorszego okresu.

Aktualizacja: 09.06.2015 22:26 Publikacja: 09.06.2015 21:15

Katastrofę da się przewidzieć

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Po wyborach prezydenckich, gdy żadna z sondażowni nie przewidziała klęski Bronisława Komorowskiego, trudno uznać badania preferencji politycznych za jedyne wiarygodne źródło prognoz. Analitycy sceny politycznej mają jednak wiele narzędzi, którymi można się posłużyć, by spróbować oszacować werdykt wyborczy.

Dziś jesteśmy w sytuacji, w której trudno jednoznacznie ocenić sytuację poszczególnych partii. Wiadomo, że po przegranych wyborach prezydenckich zaczął się odpływ wyborców od rządzących, ale jaka jest jego skala? Według badania IBRiS z poniedziałku PO popiera 21 proc. badanych (jest trzecią siłą po PiS i Ruchu Kukiza). Z kolei wtorkowe badanie CBOS pokazuje, że PO utraciła pozycję lidera na rzecz PiS, ale ma 31 proc. i bezpieczną 16-punktową przewagę nad Kukizem.

W samych sondażach kryje się jednak sporo dodatkowych wskazań. IBRiS oprócz preferencji partyjnych bada też oceny pracy prezydenta i premier. W ostatnim pomiarze z 5 i 6 czerwca zarówno Bronisław Komorowski, jak i Ewa Kopacz zanotowali najgorsze wyniki w historii. Prezydenta źle ocenia 50 proc., a dobrze 46 proc. badanych (wcześniej było na odwrót, to oceny pozytywne przeważały nad negatywnymi). Premier jest zaś dobrze oceniana przez 25 proc. ankietowanych, przeciwnego zdania jest 61 proc.

Tego typu oceny nie przekładają się wprost na preferencje wyborcze, o czym boleśnie przekonał się Komorowski, który na początku kampanii podpierał się wysokimi sondażami zaufania społecznego. Jednak stanowią punkt wyjścia i pokazują, z jakiego poziomu wiarygodności politycy startują w kampanii.

Gdy prześledzimy oceny pracy Komorowskiego z ostatniego roku, to widać, że zaczął zyskiwać po wybuchu afery taśmowej (połowa czerwca 2014 r.) i w październiku osiągnął szczyt (71 proc. dobrych ocen). Powolny zjazd do dzisiejszego poziomu rozpoczął się po listopadowych wyborach samorządowych. Choć tuż przed pierwszą turą wyborów krzywe pozytywnych i negatywnych wskazań mocno się zbliżyły, to do ich przecięcia doszło dopiero po ogłoszeniu wyników.

U Komorowskiego negatywny trend był rozłożony w czasie, ale prezydent przegrał o włos. Dużo gorzej wygląda sytuacja premier Kopacz. Jej obecne notowania przypominają najgorszy okres w historii PO. 29 czerwca zeszłego roku, a więc po wybuchu afery taśmowej, premier Donald Tusk miał tak jak ona teraz 25 proc. pozytywnych wskazań. Gorzej wyglądała sytuacja z negatywnymi ocenami, bo tych miał o 7 punktów więcej (68 proc.).

Reklama
Reklama

To tym bardziej bolesne, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że to właśnie nowe otwarcie z Kopacz na czele wyhamowało spadki PO rozpoczęte aferą taśmową. W początkowych pomiarach Kopacz miała 39 proc. zwolenników i 36 proc. przeciwników. Już wtedy eksperci oceniali, że to kredyt od wyborców. Dziś widać, że wynik wyborów prezydenckich przyspieszył jego spłatę.

Ostatnia elekcja po raz kolejny potwierdziła też skuteczność narzędzia, które pozwalają oceniać szanse polityków niemal w czasie rzeczywistym. Chodzi o Google Trends, czyli ranking haseł najczęściej wpisywanych do najpopularniejszej w Polsce i na świecie wyszukiwarki internetowej.

Okazuje się, że liczba zapytań o Pawła Kukiza rosła od 19 kwietnia do 10 maja, a więc pierwszej tury wyborów. Dwa tygodnie po Kukizie, 3 maja, wystrzelił zaś wykres Andrzeja Dudy. Obaj byli bardziej atrakcyjni dla użytkowników wyszukiwarki od urzędującego prezydenta.

Łukasz Mężyk z portalu 300polityka.pl, który jako pierwszy zauważył, że wcześniej internetowe trendy wyprzedziły sondaże w 2011 r., pokazując wzrost zainteresowania Januszem Palikotem, wskazuje, że podobne zjawisko zostało zaobserwowane ostatnio podczas referendum w sprawie niepodległości Szkocji i wyborów w Indiach.

– Teraz dostajemy te dane z dwudniowym opóźnieniem, ale w Australii i w USA Google udostępnia je na żywo podczas debat, co pozwala wskazać zwycięzcę – zauważa Mężyk. Jego zdaniem podobne rozwiązania mogą się pojawić w najbliższej kampanii parlamentarnej w Polsce.

Internet biorą też pod uwagę bukmacherzy. Analizują jednak komentarze w sieci, podobnie jak m.in. opinie dziennikarzy, sondaże i wyniki wyborów, które odbyły się ostatnio. – Na tej podstawie przygotowujemy ofertę. Każdego dnia jest ona jednak modyfikowana, z uwzględnieniem tego, jak typują gracze – mówi nam Paweł Rabatanek z firmy STS.

Reklama
Reklama

Przed pierwszą turą większość graczy stawiała na Komorowskiego. Po niej jednak to Duda stał się faworytem. Kurs zbliżył się po pierwszej debacie, ale do końca typy graczy były już trafne i bukmacherzy pokazywali, że wygra Duda.

Taką tezę postawił też socjolog dr Jarosław Flis już na początku kampanii. Analizował zależności między wyborami samorządowymi i prezydenckimi w 2010 r. i oszacował wynik starcia, biorąc pod uwagę elekcję samorządową z jesieni zeszłego roku. – Wybory w 2014 r. pokazywały przesunięcie wahadła w kierunku partii opozycyjnych, i to z prawej strony sceny. Ale wybory mają swoją specyfikę i takich wyników nie da się przełożyć wprost. Moja analiza nie przewidziała fenomenu Pawła Kukiza – zauważa naukowiec.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Najnowszy sondaż partyjny. Poparcie tracą i KO i PiS, zyskuje Konfederacja
Polityka
Pogłoski o politycznej śmierci Morawieckiego są przesadzone. Kaczyński go potrzebuje
Polityka
Premier Donald Tusk chce utajnić posiedzenie Sejmu. Zwrócił się do marszałka Czarzastego
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Dr Bonikowska: Odkąd Trump jest prezydentem, Rosja uwierzyła, że może wygrać wojnę
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama