Reklama

Białoruś: Statyści w spektaklu Aleksandra Łukaszenki

Jedyny niezależny kandydat w wyborach prezydenckich stracił poparcie opozycji.

Aktualizacja: 01.09.2015 22:39 Publikacja: 31.08.2015 20:53

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka

Foto: 123RF

100 tysięcy podpisów, konieczne do zarejestrowania kandydata w wyborach, ze wszystkich pretendentów opozycyjnych zebrała jedynie Tacciana Karatkiewicz, która reprezentuje kampanię społeczną „Mów prawdę". Wiele wskazuje na to, że będzie jedyną niezależną konkurentką Aleksandra Łukaszenki w zaplanowanych na 11 października wyborach. Nie będzie miała jednak poparcia opozycji.

Gdy ponad tydzień temu Łukaszenko uwolnił sześciu więźniów politycznych, w białoruskim demokratycznym środowisku doszło do rozłamu. Liderzy, w tym uwolniony kandydat na prezydenta z poprzednich wyborów Mikoła Statkiewicz, postanowili bojkotować wybory i zaapelowali do Karatkiewicz, by zrezygnowała z udziału w „reżyserowanym przez Łukaszenkę spektaklu".

– Stawiamy na pokojowe zmiany w naszym kraju i liczymy na drugą turę wyborów. Później będziemy szykowali się do wyborów parlamentarnych – mówiła niedawno „Rz" Tacciana Karatkiewicz.

W podobny sposób odpowiedziała opozycyjnym liderom: że nie zrezygnuje z kampanii, którą rozpoczęła. Z powodu wiary Karatkiewicz w rzetelność wyborów opozycyjne środowiska okrzyknęły ją „współpracowniczką reżimu". Poparcie dla niej wycofała najstarsza opozycyjna partia Białoruski Front Ludowy. Pretendentce zarzucono, że w zbieraniu podpisów jej sztabowi pomogła Centralna Komisja Wyborcza. Podobne oskarżenia padły pod adresem kilku innych kandydatów, którzy od lat odgrywają rolę statystów na białoruskich wyborach.

– „Mów prawdę" to jedyne opozycyjne ugrupowanie na Białorusi, które udaje, że są wybory w tym kraju i że jest demokracja. Mamy duże wątpliwości, czy nie zdecydowało się na kolaborację z reżimem – mówi „Rz" Paweł Siewiaryniec, były więzień polityczny i jeden z liderów opozycji.

Reklama
Reklama

Miejscowi analitycy wskazują, że rozłam w opozycji jeszcze bardziej ją marginalizuje. – Białoruscy opozycjoniści próbują wyjaśnić między sobą, kto z nich jest bardziej opozycyjny – mówi „Rz" znany białoruski politolog Aleksandr Klaskouski. – Reżimowe media będą przedstawiały Karatkiewicz jako zwolenniczkę pokojowych zmian, a resztę jako radykałów – konkluduje.

Po raz pierwszy od dwóch dekad żadne opozycyjne ugrupowanie nie nawołuje do powyborczych protestów. Odważył się na to jedynie Mikoła Statkiewicz, który spędził ponad pięć lat w więzieniu i tuż po swoim uwolnieniu zaproponował Łukaszence spotkanie z obywatelami w centrum Mińska w dzień wyborów.

W niedzielę jeden z sympatyzujących z władzą kandydatów Wiktor Tereszczenko trafił do szpitala prosto z mińskiej restauracji. Oświadczył, że został otruty przez siły, które „chcą doprowadzić do destabilizacji sytuacji na Białorusi".

– Osobiście nie wziąłbym odpowiedzialności za masowe protesty w Mińsku, ale niewykluczone, że znajdą się ludzie, którzy to zrobią – wskazuje Siewiaryniec.

Polityka
Donald Trump pozywa BBC. Domaga się nawet 10 mld dolarów odszkodowania
Polityka
Donald Trump o zamordowaniu Roba Reinera: Cierpiał na zespół zaburzeń Trumpa
Polityka
Majątek Trumpów rośnie na kryptowalutach
Polityka
Trump podbija Amerykę Łacińską. W Chile wybory wygrał jego sojusznik
Polityka
Bruksela gra w Trumpa. Ryzykowny prawnie sposób na wsparcie finansowe Ukrainy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama