Z dokumentu opublikowanego przez rosyjski rząd wynika, że w bazie lotniczej, którą Rosja ma zamiar umieścić na Białorusi, stacjonować będą nie tylko piloci. Z rozporządzenia rosyjskiego premiera wynika, że na terenie tego obiektu wojskowego rozmieszczeni zostaną również żołnierze - prawdopodobnie należący do rosyjskich sił powietrzno-desantowych. Z dokumentu wynika, że do ich zadań będzie należała nie tylko ochrona bazy. Nie wiadomo też na razie ilu rosyjskich żołnierzy przybędzie na Białoruś. Rosyjski dokument dotyczący bazy oczekuje jedynie na podpis Władimira Putina, po czym zostanie skierowany do prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.

Podobna umowę podpisał z Moskwą w 2010 roku ówczesny ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz, który wtedy przedłużył pobyt Floty Czarnomorskiej na Krymie do 2047 roku. Według tamtego porozumienia Rosja mogła rozmieścić na terenie swojej bazy do 25 tys. osób. Tylu żołnierzy wystarczyło, by w ciągu zaledwie kilku dni anektować półwysep wiosną 2014 roku.

"Żołnierze rosyjskiej bazy lotniczej, zajmujący się ochroną obiektu, w trakcie wykonywania zadań bojowych poza granicami bazy na terytorium Białorusi mają prawo do użycia broni" – czytamy w dokumencie, podpisanym przez rosyjskiego premiera Dmitrija Miedwiediewa. Z rządowego rozporządzenia wynika, że tak zwane zadania bojowe mogą być wykonywane „w przypadku gdy zaistnieje zagrożenie dla bezpieczeństwa, suwerenności oraz niepodległości Republiki Białorusi".

O tym, że na Białorusi ma powstać rosyjska baza lotnicza, minister obrony Rosji Siergiej Szojgu mówił jeszcze pod koniec 2014 roku. Wtedy podczas spotkania z białoruskim prezydentem Aleksandrem Łukaszenką oświadczył, że na terytorium tej bazy miałyby się znajdować 24 rosyjskie myśliwce bojowe typu Su-27 SM3, z których połowa mogłaby tam wylądować już pod koniec bieżącego roku. – Głównym celem tych działań jest wspólna ochrona granic państwa Związkowego Białorusi i Rosji – tłumaczył Miedwiediew.