Były premier, niezależny senator Włodzimierz Cimoszewicz był gościem Konrada Piaseckiego w "Kontrwywiadzie RMF FM".
Według Cimoszewicza, obecne starcie kandydatek na premiera w niczym nie przypomina wcześniejszych wielkich politycznych starć minionego ćwierćwiecza, takich jak Wałęsy z Kwaśniewskim czy Tuska z Kaczyńskim. Jego zdaniem, obydwie panie nie mają kwalifikacji do rządzenia tak dużym krajem jak Polska, bo wymaga to znacznie większego doświadczenia i wiedzy.
Senator twierdzi, że winę za to ponosi wewnątrzpartyjna polityka prowadzona i w PO, i w PiS. Tusk, jak twierdzi Cimoszewicz, "wymordował" co wybitniejszych swoich rywali w Platformie, a sam, "siedząc w Brukseli", skazał być może Polskę na kilkuletnie rządy PiS. Po stronie Prawa i Sprawiedliwości z kolei wystawienie Beaty Szydło jako kandydatki na premiera wynikało z tego, że Kaczyński musiał się schować, więc zaistniała konieczność "wystawienia nowych twarzy".
Włodzimierz Cimoszewicz pytany był również o stosunki polsko-rosyjskie, które zdaniem rosyjskiego ambasadora Siergieja Andriejewa są najgorsze od 1945 roku. Senator uznał, że wypowiedź ambasadora była prowokacją i strona rosyjska liczyła na to, iż odpowiedź Polski będzie nieproporcjonalnie radykalna, by Polska pokazała swoją "rusofobiczną twarz". Tymczasem, jak podkreślił polityk, wezwanie ambasadora do MSZ jest w praktyce dyplomatycznej ostrą interwencją iw kontaktach z Rosją nie należy tracić opanowania i mieć "silne nerwy".
Cimoszewicz zapewnił, że po 26 latach odchodzi z polityki. Jego zdaniem uległa ona tabloidyzacji i nie jest czymś, czym chciałby się dłużej zajmować.